„To jest dla mnie ogromne wyróżnienie, bo jestem pierwszy raz w ogóle w Waszyngtonie. Zaproszono mnie do wykonania roli Amneris w Aidzie, jednej z takich bardzo czołowych ról, które w tej chwili wykonuję. I jeszcze na 70-lecie opery! To podwójne szczęście dla mnie” – mówi artystka tuż przed premierą.
Amneris, rywalka tytułowej bohaterki, to – jak podkreśla Agnieszka Rehlis – postać złożona i pełna kontrastów.
„To kobieta sukcesu, która ma wszystko, oprócz miłości. I to właśnie ją gubi. Idzie do celu po trupach, ale z drugiej strony ma uczucia – w ostatnim akcie błaga o litość dla Radamesa. To nie jest do końca zła kobieta, tylko bardzo silna.”
W nowej produkcji Washington National Opera, reżyserowanej przez Francescę Zambello, tradycyjny rozmach łączy się z nowoczesną estetyką.
„Ja bym określiła tę Aidę jako coś między współczesnością a dawnym stylem – przepiękna, kolorowa, malownicza inscenizacja, cudowne kostiumy. Reżyserka daje nam dużą wolność interpretacji, mogę wnieść sporo od siebie, i to jest piękne.”
Waszyngtoński debiut i amerykański sen
Agnieszka Rehlis od lat występuje na najważniejszych scenach świata – w La Scali, Berlinie, Sydney czy Sewilli – lecz występ w Kennedy Center uważa za swój prawdziwy amerykański debiut.
„Wcześniej śpiewałam w Houston Grand Opera, w Chicago, na Lincoln Center Festival w Nowym Jorku, ale to były epizodyczne role. Tutaj to będzie pierwszy taki mocny debiut – główna rola Amneris i to w tak pięknym teatrze.”
Już wiadomo, że współpraca z Kennedy Center nie zakończy się na tej produkcji. Na wiosnę 2026 roku Agnieszka Rehlis powróci do Waszyngtonu, by wystąpić w koncertowej wersji Il Trittico Pucciniego, pod batutą Gianandrei Nosedy.
„To niesamowite szczęście – dwa zaproszenia w jednym sezonie! Z maestro Nosedą współpracowałam wcześniej w Zurychu, więc bardzo się cieszę, że znowu spotkamy się na scenie.”
Sezon, w którym Agnieszka Rehlis debiutuje w Kennedy Center, to dla niej niezwykle intensywny czas. Ostatni spektakl Aidy śpiewa 2 listopada po południu – a już kilka godzin później leci do Paryża na próby do Filharmonii Paryskiej.
„Będę wychodziła z opery i praktycznie od razu jechała na lotnisko. 3 listopada rano ląduję w Paryżu, po południu mam próbę do Requiem Mozarta, a następnego dnia koncert.”
Z Paryża artystka rusza dalej – do Rzymu, gdzie po raz pierwszy w życiu zaśpiewa w Festiwalu Muzyki Sakralnej, a potem do Berlina, gdzie wykona Stabat Mater Szymanowskiego.
Przed premierą Aidy w stolicy USA polska mezzosopranistka uczestniczyła w przyjęciu w Ambasadzie RP w Waszyngtonie z udziałem artystów z Kennedy Center, dyplomatów i przedstawicieli środowisk kulturalnych.
Z Waszyngtonu, Lidia Krawczuk
