Orkiestrę poprowadził Riccardo Chailly. To on zdecydował, że wystawiona zostanie oryginalna wersja opery, pochodząca z 1904 roku, która została wówczas wygwizdana w La Scali.
"Ze 112-letnim opóźnieniem wartość Madame Butterfly została uznana" - powiedział dyrygent po trzygodzinnym spektaklu, uznanym przez włoskie media za wielki sukces. Maestro dodał, że powrót do tamtej wersji dzieła był "obowiązkiem wobec Pucciniego".
Na zakończenie opery z widowni rzucano na scenę kwiaty dla dyrygenta i dla sopranistki Marii Josè Siri z Urugwaju oraz wykonawców pozostałych ról: Annalisy Stroppa, Bryana Hymela i Carlosa Alvareza. Wysoko oceniono reżyserię przedstawienia, a także scenografię, nawiązującą do tradycyjnego teatru japońskiego, kabuki.
Kryzys rządowy we Włoszech sprawił, że udział w przedstawieniu odwołał prezydent Sergio Mattarella. Nie przybyli także oczekiwani ministrowie ustępującego rządu oraz szef Senatu Pietro Grasso.
W loży królewskiej na specjalne zaproszenie dyrekcji teatru zasiadło czworo mieszkańców terenów, zniszczonych przez niedawne trzęsienie ziemi w środkowych Włoszech.
Przybył również były król Hiszpanii Juan Carlos.
Długie brawa po zakończeniu opery rozległy się także w mediolańskim więzieniu San Vittore, dokąd, jak co roku, transmitowano spektakl.
