Veriko Tchumburidze: podczas konkursu Wieniawskiego czułam, jakby cała Polska nam kibicowała

Moje najlepsze wspomnienia z konkursu są związane ze słuchaczami. To było wspaniałe uczucie, jakby cała Polska nam kibicowała - powiedziała PAP zwyciężczyni 15. Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego Veriko Tchumburidze, która wystąpi na inauguracji tegorocznego konkursu.

Veriko Tchumburidze: podczas konkursu Wieniawskiego czułam, jakby cała Polska nam kibicowała
Zwyciężczyni, reprezentująca Gruzję i Turcję Veriko Tchumburidze występuje podczas koncertu laureatów XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego, Poznań, 2016/fot.PAP/Jakub Kaczmarczyk

Veriko Tchumburidze wystąpi w piątek na inauguracji 16. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Auli Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. W sobotę zaś zagra w Filharmonii Narodowej. Podczas obu koncertów artystce będzie akompaniować Orkiestra Filharmonii Narodowej pod batutą Andrzeja Boreyki.

Polska Agencja Prasowa: Jak wygrana w konkursie Wieniawskiego wpłynęła na twoje życie?

Veriko Tchumburidze: To zwycięstwo było dla mnie wielką niespodzianką. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Miałam okazję brać udział we wspaniałych koncertach, projektach, festiwalach. Spełniłam swoje marzenie, aby zagrać z muzykami takimi jak Lisa Batiashvili, która pochodzi z mojego rodzinnego kraju, z wiolonczelistką Sol Gabettą. Występowałam w Australii, Afryce Południowej, wielu miejscach w Europie i Stanach Zjednoczonych. To była wielka zmiana i jestem bardzo wdzięczna. Wcześniej też oczywiście dawałam koncerty, ale nie było ich aż tyle. Teraz jeżdżę w trasy koncertowe, które trwają tygodnie. Mam bardzo napięty grafik.

PAP: Czy masz jakieś rady dla uczestników tegorocznego konkursu?

V.T.: Chciałabym, żeby zwrócili uwagę na tę historyczną scenę Auli Uniwersyteckiej, na której występują. Dla mnie najlepsze wspomnienia z konkursu są związane ze słuchaczami, zarówno polskimi, jak i tymi zza granicy. To było wspaniałe uczucie, jakby cała Polska nam kibicowała. W czasie innych konkursów nie doświadczyłam czegoś takiego. To było wyjątkowe. Dzięki temu na scenie czułam się jak w domu i bardzo komfortowo, mimo że był to konkurs.

PAP: Jaka była atmosfera między uczestnikami konkursu?

V.T.: Pomiędzy sesjami konkursowymi przebywałam głównie w pokoju, ponieważ potrzebowałam czasu dla siebie. Nie chciałam się rozpraszać, więc nie spędzałam zbyt wiele czasu z innymi skrzypkami. Pamiętam, że wszyscy spaliśmy w tym samym hotelu, uczestnicy ćwiczyli na skrzypcach ten sam program. Czułam się jak w akademiku uczelni muzycznej. Chociaż wszyscy starali się dać jak najwięcej z siebie, nie czułam atmosfery chorej rywalizacji.

PAP: Teraz po sześciu latach wystąpisz na tej samej scenie podczas inauguracji, jako zwyciężczyni poprzedniego konkursu. Czy czujesz większą presję niż podczas rywalizacji?

V.T.: Nie ma dla mnie znaczenia, czy gram na koncercie, czy w trakcie konkursu. Zawsze ważniejsza jest dla mnie muzyka i to co, mogę dzięki niej przekazać, niż spełnianie oczekiwań. Teraz, myślę, będzie to dla mnie nawet przyjemniejsze doświadczenie, bo znam już publiczność i cieszę się na ponowne nawiązanie z nią kontaktu. Będę mogła pokazać, jak rozwinęłam się przez tych sześć lat, przedstawić swoje nowe pomysły. To będzie też nowego rodzaju połączenie z widownią. To bardzo ekscytujące, a nie stresujące.

PAP: Zagrasz na skrzypcach Guadagniniego?

V.T.: Tak. Jak zawsze zagram na skrzypcach Giambattisty Guadagniniego z 1756, zrobionych w Mediolanie. Użycza mi ich fundacja Deutsche Stiftung Musikleben. Znam rodzinę, która je posiada. Poprzedni właściciel grał na nich w Symphonieorchester des Bayerischen Rundfunks w Monachium. Ich wcześniejsza historia nie jest znana.

PAP: Kto ze skrzypków cię inspiruje?

V.T.: Nie chcę wymieniać tego w formie TOP 5. Kiedy słucham skrzypków, zwracam uwagę na ich sposób patrzenia na muzykę i podejście do sztuki. Przez to u każdego wybitnego skrzypka znajduję coś wspaniałego. Jestem wielką fanką starej szkoły - Arthura Grumiaux, Henryka Szerynga, Dawida Ojstracha i Eugene'a Ysaye'a. Chociaż nie ma nagrań Ysaye'a, to w napisanych przez niego utworach można zobaczyć poziom jego warsztatu jako skrzypka. Tak jak u Wieniawskiego. Ze współczesnych skrzypków cenię Lisę Batiashvili, Isabelle Faust i Patricię Kopatchinskaję. Także spektrum skrzypków, od których czerpię, jest bardzo szerokie.

PAP: Czy widzisz różnicę między skrzypkami XX-wiecznymi a współczesnymi?

V.T.: Oczywiście. Wynika ona z innego, szybszego sposobu życia. Teraz jednego dnia można zagrać koncerty w dwóch różnych krajach. Te zawrotne tempo, w jakim żyje współczesny człowiek, przekłada się na muzykę i detale w niej zawarte. Mam wrażenie, że dawniej wolniejsze życie sprawiało, że podejście do muzyki były niejako bardziej czułe, a wykonania dopieszczone. Nie mówię, że dzisiaj nie ma tego rodzaju muzyki, ale powiedziałabym, że teraz ludzie grają jakby lżej, jaśniej. We współczesności podoba mi się stosunek do kształtowania repertuaru, wolność artystów do odkrywania muzyki. Dzięki temu mogą bardziej wyrażać swoją osobowość.

PAP: Kiedy słucham skrzypków takich jak Ojstrach, Jascha Heifetz, czy innych z tamtego pokolenia, mam wrażenie, że ich muzyka jest bardzo emocjonalna w przeciwieństwie do współczesnej, która wydaje mi się bardziej sterylna.

V.T.: W pewnym sensie to jest prawda. Fakt, że teraz większość koncertów jest nagrywanych, transmitowanych, przysparza muzykom wiele stresu. I oczywiście uważam, że należy grać z odpowiednią intonacją, artykulacją, ale to tylko narzędzia, aby pokazać swoją muzyczną myśl. Każdy wykonawca, każdy kompozytor ma swój styl. Poza tym jest wiele rodzajów intonacji w grze na skrzypcach, inaczej gra się na instrumentach barokowych, a inaczej na współczesnych. Dzisiaj ludzie, którzy grają muzykę dawną np. barokową, na instrumentach z epoki, potem umieją wykorzystywać tamte techniki.

PAP: Podczas inauguracji konkursu zagrasz Koncert skrzypcowy a-moll op. 53 Antoniego Dvoraka.

V.T.: Wybrałam ten koncert, ponieważ nie jest zbyt często wykonywany na estradach, mimo że jest bardzo piękny. Dvorak pokazał w nim swój styl charakteryzujący się wplataniem folkloru i słowiańskich melodii. Dialog między orkiestrą a solistą jest z jednej strony intymny, a z drugiej symfoniczny. To jest bardzo wymagający koncert dla mnie i dla orkiestry. W tym roku można go też wykonać w trakcie ostatniego etapu konkursu, więc nie mogę się doczekać, aż usłyszę, jak grają go finaliści.

Rozmawiała: Olga Łozińska

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic