W wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji 83-letni Jean-Luc Godard zasugerował, że Festiwal w Cannes to jeden wielki targ próżności - niegodny prawdziwych artystów. Według niego idea rywalizacji o Złotą Palmę jest sama w sobie absurdem, bo każde filmowe dzieło sztuki jest inne i trudno jest je porównywać tak, jak porównuje się rezultaty zawodników na imprezach sportowych.
Za nic na świecie nie pojadę do Cannes - powiedział kultowy twórca, który zasugerował, że jest już za stary na udział w medialnym cyrku. Bawiło mnie to, kiedy byłem młody. Teraz interesuje mnie tylko jedno: czy mój film się podobał. To wszystko. Nie muszę jechać do Cannes, żeby się tego dowiedzieć - wyjaśnił weteran francuskiej kinematografii, który zapowiedział, ze jeżeli zdobędzie Złotą Palmę, to podaruje pozłacaną statuetkę swojemu księgowemu. Ujawnił, że dał mu już statuetkę Oscara, którą otrzymał w 2010 roku za całokształt kariery. Powiedział, że mu się podoba, więc mu ja dałem - oświadczył.
Zakłopotani organizatorzy festiwalu wyjaśniają, że żaden filmowiec nie ma obowiązku stawienia się w Cannes. Podkreślają, że szanują decyzje tego reżysera-ekscentryka, który już nie po raz pierwszy "bojkotuje" filmowe festiwale i uroczyste ceremonie.
Marek Gładysz RMF FM
Jean-Luc Godard /JEAN-CHRISTOPHE BOTT /PAP/EPA