Zdobywcę Oscara, Matthew McConaughey, od 17 marca będziemy mogli oglądać w opartej na faktach przygodowej opowieści "Gold". Aktor wciela się w szalonego biznesmena, który wyrusza do Indonezji, by w sercu dżungli szukać złota. Choć mało kto wierzy w powodzenie misji, Kenny Wells znajduje to, czego szukał i staje się milionerem. Nie może spocząć na laurach, gdyż pojawia się wielu chętnych do podziału złotego tortu.
Grany przez McConaughey bohater nie grzeszy urodą - ma piwny brzuszek, łysinę i wystające zęby. Aktor "dołożył starań", żeby jego nadwaga nie była efektem charakteryzacji. "Jeśli miałem ochotę na cokolwiek do jedzenia czy picia, nie odmawiałem sobie, a po zastanowieniu się brałem podwójną porcję. Dla moich dzieci tatuś był najfajniejszy, kiedy grał Kenny'ego, bo pizza była nie tylko w piątki, ale też we wtorki i każdego innego dnia" - opowiadał w wywiadzie, jakiego udzielił "Playboyowi".
Jak McConaughey czuł się z tym obżarstwem? "Moje ciało czuło się świetnie. Dobrze spałem. Moje plecy, kolana były w lepszym stanie. Fizjologicznie wszystko było lepiej. Wiesz, jeśli jesteś na diecie przez cztery lata, stajesz się ospały. A kiedy za bardzo sobie dogadzasz, męczy cię jedynie poczucie winy. Dręczysz się, stając w poniedziałek przed lustrem i powtarzając sobie: Człowieku, musisz się za siebie wziąć. A ja budziłem się w poniedziałek i mówiłem: Czas na kolejne piwo i cheesburgera! Naprawdę, cheesburgerów nigdy nie miałem dość, dlatego fajniej było tyć niż się odchudzać" - wspominał.
Co ciekawe, gdy nabrał kilogramów, rodzina zaczęła dostrzegać podobieństwo McConaughey'a do jego nieżyjącego ojca. Ten był bardzo postawnym mężczyzną. (PAP Life)