Sytuacja miała miejsce w 2005 r., gdy Keira Knightley wybierała się na galę rozdania nagród brytyjskiego kina niezależnego. „Miałam na sobie kreację Herve Leger, jedną z tych bandażowych sukienek. Kiedy wychodziłam z mieszkania, pękła na pół, od góry do dołu, byłam niemal kompletnie naga. Myślę, że sukienka była za mała” – wspomina aktorka. Szczęśliwie, dostała dwie takie kreacje i nie musiała niczego szukać naprędce. Awaryjny egzemplarz okazał się bardziej wytrzymały.
„Działo się to w czasie, kiedy śledziło mnie wielu paparazzi. Jak dobrze, że sytuacja wydarzyła się w mieszkaniu, a nie gdy byłam za drzwiami wejściowymi i nikt nie zrobił mi zdjęcia w rozdartej sukience. Dzięki Bogu, że nie stało się to też na czerwonym dywanie” – mówi Knightley.
Kilka miesięcy temu w rozmowie z brytyjskim „Harper’s Bazaar” zdradziła też inną modową ciekawostkę na swój temat. Otóż przy pierwszej fali pandemii, by podnieść morale w swoim domu, uznała, że ona i jej dwie córki będą ubierać się elegancko także na co dzień. „W naszym ogrodzie mamy trampolinę i zdecydowałyśmy, że możemy na niej skakać tylko wtedy, kiedy jesteśmy w sukienkach” – opowiadała. Z kolei jej mąż, James Righton, klawiszowiec londyńskiej kapeli, mógł brać udział w tej zabawie wyłącznie wtedy, gdy miał na sobie garnitur. (PAP Life)