Podczas wizyty w talk-show Stevena Colberta, Keanu Reeves usłyszał m.in. pytanie o najbardziej szaloną rzecz, jaką musiał zrobić podczas pracy nad czwartą częścią „Matriksa”. Prowadzący program na odpowiedź nie musiał długo czekać.
„Wyskoczenie z budynku, chyba z 46. piętra” – odparł wcielający się w Neo aktor. Pamiętna scena, w której towarzyszyła mu Carrie-Anne Moss, kręcona była w San Francisco. Podczas jej nagrywania oboje biegną po dachu wieżowca i rzucają się w przepaść. To, czego w filmie już nie zobaczymy, to tego, że mieli wówczas przyczepionych do ciała po kilka lin, które amortyzowały skok.
Colbert zapytał też Reevesa, dlaczego musiał robić takie wyczyny, jeśli można było to nagrać w studiu i resztę obrazu wygenerować komputerowo. „Ponieważ to film Lany Wachowskiej (reżyserka i współautorka scenariusza - red.), to jest "Matrix", potrzebowaliśmy naturalnego światła i chcieliśmy zrobić to naprawdę” – odrzekł Reeves. Zdradził również, że tę mrożącą krew w żyłach scenę musiał powtarzać około 20 razy.
Co ciekawe, aktor wspomniał, że z powodów innych niż zawodowe nigdy nie skoczyłby na bungee, bo strach wziąłby górę. „W przypadku aktorstwa nie ma miejsca na strach. Musisz sobie z tym poradzić i to zrobić” – stwierdził Reeves.
O tym, jak aktor poradził sobie ze sztuką latania, przekonać się będziemy mogli już 22 grudnia, kiedy to do kin wejdzie „Matrix Zmartwychwstania”. (PAP Life)