Andy Warhol i Salvador Dali, jedni z najbardziej skandalizujących artystów XX wieku, spotkali się wielokrotnie. Do historii przeszła sytuacja, gdy na jednym z przyjęć w Nowym Jorku, wymienili pocałunek na przywitanie. Był to przejaw wzajemnego podziwu i uznania dla łatwości, z jaką przekuwali swoją twórczość artystyczną w pieniądze. Wystawa "Dali kontra Warhol" dotyka tajemnicy sukcesu artystów, zadaje pytanie o podobieństwa i różnice.
Oglądający ją goście najpierw wchodzą przez symboliczną bramę z wirującymi banknotami. Na wystawie są oryginalne grafiki, rzeźby, zaprojektowane okładki płyt. W oczy rzucają się rzędy popiersi z perukami Warhola i wąsami Dalego. Zobaczymy replikę wnętrz owianego sławą Factory Warhola - legendarnego nowojorskiego atelier artysty, gdzie nie tylko pracował, ale i spędzał czas z bohemą nowojorską. Na zmysł węchu działa Świątynia Zapachu Salvadora Dalego. Ponadto, miłośnicy rękodzieła pod okiem sitodrukarza mogą przygotować własną koszulkę z nadrukiem w specjalnie stworzonym warsztacie sitodruku.
Ambasadorem wystawy jest Szymon Majewski. "Bardzo mi się spodobało, że dwaj artyści, którzy są symbolem podejścia komercyjnego do sztuki, nagle spotykają się w Pałacu Kultury, który jest komunistycznym ostańcem. Dali i Warhol odczarowali to miejsce. Teraz możemy je nazywać Pałacem Popkultury" - mówi PAP Life popularny satyryk. Majewski, widząc na wystawie obrazy z puszkami zupy Campbell, kultowe dzieło Warhola, wpadł na nietuzinkowy pomysł: "Gdybym to ja był Andym, ewidentnie uwieczniłbym przysmak śniadaniowy, czyli mielonkę". (PAP Life)