Andrzej Bargiel opowiada o swym wyczynie

Ekipa "Sunt Leones" na czele z Andrzejem Bargielem, który jako pierwszy na świecie zjechał na nartach z drugiej najwyższej góry świata K2, wróciła w piątek po południu do Polski. Śmiałek podzielił się wrażeniami z wyprawy.

Andrzej Bargiel opowiada o swym wyczynie
fot.PAP/Leszek Szymański

Andrzej Bargiel, wybitny skialpinista swoją wyprawę w góry Karakorum w Pakistanie rozpoczął 15 czerwca. Polakowi udało się zjechać na nartach z K2, drugiego pod względem wysokości szczytu Ziemi (8611 m n.p.m.), co nie udało się do tej pory nikomu. Zjazd odbył się 22 lipca 2018 r.

Na atak szczytowy Andrzej Bargiel wybrał "narty rodzinne". Co to znaczy? "To są bardzo ważne dla mnie narty. Mój przyjaciel, Sebastian, pomalował te narty i stworzył na pięciu parach nart różne graffiti. To są narty rodzinne, gdzie są inicjały mojej rodziny: mam dziesięcioro rodzeństwa, rodziców. Stwierdziłem, że to będzie miłe dla mnie, jeżeli będę przemierzał te przestrzenie mając coś takiego, co dodaje otuchy. Cieszę się, że udało się zrealizować ten projekt" - mówił na konferencji Bargiel.

"Byłem sfokusowany totalnie na zjeździe, nie czułem takiego momentu: jestem na K2, jestem bardzo szczęśliwy, tylko wiedziałem, że najtrudniejsze jest przede mną. Mój pobyt na szczycie trwał może 15 minut, skupiłem się na zjeździe i ruszyłem na dół" - wspominał Bargiel.

Bargiel mówił też o swojej diecie, podczas zdobywania szczytu. "Podczas ataku nie je się zbyt wiele: zjadłem dwa żele energetyczne, batona i piłem izotonik. I jak przyjechałem do Janusza, a Janusz mi przygotował izotonik, podał do ręki, to odwróciłem się od tego z obrzydzeniem" - wspomina.

Bardzo ważnym elementem wyprawy były drony, obsługiwane przez brata Andrzeja, Bartka Bargiela. One służyły nie tylko do filmowania wyczynu. Dron okazał się kluczowy podczas akcji ratunkowej rosyjskiego wspinacza, Aleksandra Gukowa. Himalaista, gdy zobaczył podlatującego do niego drona, uwierzył, że pomoc nadchodzi i zmobilizował wszystkie siły, by podejść jeszcze kawałek o własnych siłach. Akcja ratunkowa powiodła się. Dronem też dostarczano leki dla Janusza Gołębia.

"Udało się wlecieć dronem na szczyt i nakręcić Jędrka na szczycie, co przerosło nasze oczekiwania. Mieliśmy dwa drony, od czwartego obozu w dół udało mi się bardzo dobrze Jędrka nakręcić" - mówił Bartek Bargiel, operator drona.

O swej motywacji tak mówił Andrzej Bargiel: "Nie o to chodzi, żeby to było ryzykowne. Chodzi o to, żeby wynajdywać momenty, takie, które pozwalają realizować te trudne rzeczy. Nie da się z dnia na dzień realizować tych wszystkich celów" - mówił.

Choć podczas konferencji Andrzej Bargiel podkreślał, że teraz musi odpocząć i planuje wyjechać z mamą na wakacje, wiemy co nieco o jego następnych planach. Cała ekipa odwiedzi festiwal Pol'and'Rock w Kostrzynie. Wśród marzeń Andrzeja Bargiela jest wspólny zjazd z jakiegoś ośmiotysięcznika, wspólnie z dwoma braćmi. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic