"Twa miłość jest królem, ukoronowałam ją swym sercem" - śpiewa od lat Sade w piosence "Your Love Is King" i nadal pewna jest swych słów. Miłością wyznacza bieg nie tylko swej twórczości, ale i życia. Jeśli przyjąć za pewnik, że artysta tworzy na bazie własnych doświadczeń, Sade musi być permanentnie zakochana. Serce, które wkłada w swoje utwory i siła uczuć, bijąca z każdej wyśpiewywanej przez nią frazy muszą oddziaływać na trafionych strzałą amora wyjątkowo silnie. Piosenki Sade i jej zespołu należą bowiem do najczęściej prezentowanych w radiu podczas walentynek. Przez cały rok stanowią także oprawę kolacji we dwoje i... deseru w sypialni.
Wyborny koktajl soulu, jazzu i popu, zmieszany w odpowiednich proporcjach z głosem, przywodzącym na myśl gorącą czekoladę, który uwodzicielsko sączy się z głośników urzekł miliony. Płyty Sade, od zawsze staromodne w brzmieniu, roztapiają serca największych twardzieli. Kiedy brytyjska Nigeryjka śpiewa o najsłodszym tabu ("The Sweetest Taboo"), czy przekonuje, że miłość silniejsza jest niż duma ("Love Is Stronger Than Pride"), mężczyźni pod jej wpływem miękną i poddają się swoim kobietom niemal bezgranicznie. I dzięki niej wierzą w potęgę uczuć, choć to bywa takie... niemęskie.
Również kobiety, które sceptycznie podchodzą do miłości romantycznej, w nagraniach Sade znajdują echo swych ukrytych pragnień. Bohaterka serialu "Seks w wielkim mieście" Samantha, słynąca z nieprzywiązywania większej wagi do stałych relacji z mężczyznami w pewnym momencie odkrywa, że jej serce pragnie bić w rytm drugiego. Niezwykłe odkrycie zilustrowano na ekranie piosenką Sade "By Your Side". I właśnie tę piosenkę o zespoleniu dwojga ludzi młode pary często wybierają jako podkład swego pierwszego tańca weselnego.
Sade potrafi nie tylko nadać ton istniejącemu uczuciu, ale także uleczyć złamane serce. Gdy w ikonicznym teledysku "No Ordinary Love" wciela się w postać syreny porzuconej przez marynarza, jej nieszczęśliwie zakochane słuchaczki (i często słuchacze...) utożsamiają się z nią. Spojrzenie w morską dal w ostatniej scenie wideoklipu daje jednak nadzieję i na lepsze jutro, i na jeszcze silniejszą miłość. Kiedy podczas trasy koncertowej "Once In A Lifetime Tour" w 2011 r. odziana w czerwień od stóp do głów śpiewała "Cherish The Day", unosząc się wysoko nad sceną, dawała jasno do zrozumienia: miłość góruje nad wszystkim.
Sade przywdziała szaty "kapłanki świątyni miłości" (lub jak sama mówi, "mundur wojownika miłości") przed wielu laty, ale z każdą płytą pokazuje, że niezwykły kostium wciąż leży jak ulał. Nie dzieli się swoimi przemyśleniami na temat uczuć często, potrafi milczeć nawet dziesięć lat. Jej muzyka mówi za nią. "Jestem wojownikiem miłości każdego dnia i każdej nocy. Jestem wojownikiem miłości we wszystkie dni swego życia" - przekonuje w "Soldier Of Love". Trudno jej nie wierzyć. Jeszcze trudniej nie wierzyć w miłość, gdy ta ma taką orędowniczkę jak Sade.
Marcin Recko (PAP Life) fot.PAP/EPA