„Okazujemy w ten sposób przede wszystkim, że bardzo kochamy Budapeszt i wiemy, że Budapeszt kocha Budapeszteńską Orkiestrę Festiwalową (...). Po tym niewielkim niepowodzeniu nie porzucimy Budapesztu” – zadeklarował jeden z założycieli orkiestry, dyrygent Ivan Fischer w przerwie między utworami.
W zeszłym tygodniu władze Budapesztu obniżyły roczną dotację dla zespołu z 260 do 60 mln forintów (z 3,7 mln do 850 tys. zł). Ponieważ większość środków orkiestra otrzymuje z budżetu państwa, jej tegoroczne wsparcie spadnie przez to – jak szacuje - o 7 proc. Zespół zapowiedział z tego tytułu korektę planów koncertowych.
Nawiązując do decyzji o obcięciu dotacji, Fischer oświadczył, że „stało się, co się stało, ale oni (władze miasta - PAP) też są częścią Budapesztu”. W prezencie dla ratusza Orkiestra wykonała arię z „Czarodziejskiego fletu” Mozarta, w której Sarastro śpiewa, że „tu zemsta nie ma przystępu”.
Fischer wspomniał też o wszystkich, którzy należą do mniejszości. „Chciałbym, by także oni, jak wszyscy inni, dobrze się czuli w Budapeszcie, bezpiecznie i w przyjaznym środowisku” – powiedział.
Koncertu na placu Voeroesmarty’ego w centrum miasta wysłuchało około 1500 osób.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska
