Turnau, niedoszły absolwent muzycznej podstawówki, rok szkolny 1980/81 spędził w angielskiej Bedford School, gdzie ponownie polubił fortepian, starając się dobrać ze słuchu właściwe akordy do ulubionych piosenek Lennona i McCartney'a.
"Niektóre z nich są starsze ode mnie, inne - poza kilkoma wyjątkami - pochodzą z lat 70. i 80. A przecież te błyskotliwe utwory mogłyby równie dobrze powstać dopiero wczoraj - nie ma w nich niczego, co można by uznać za przebrzmiałe" - mówi piosenkarz i muzyk.
"Jest też ten album oczywistym wyrazem podziwu dla wszystkich moich idoli, a także osobistą pamiątką dla tych, którzy podzielali (i wciąż dzielą) moje fascynacje i którzy bywali świadkami moich późnonocnych rejsów po śpiewnikach, nierzadko nucąc ze mną" - dodaje Turnau.
Charakter albumu określa taka właśnie niezobowiązująca, domowa atmosfera: od kameralnych piosenek z towarzyszeniem samego pianina, poprzez nasycone irlandzkim brzmieniem utwory nagrane z zespołem Shannon i jego charyzmatyczną wokalistką Marią Rumińską, aż po mocniejsze akcenty z udziałem stałych współpracowników piosenkarza - Cezarego Konrada, Jacka Królika, Roberta Kubiszyna, Roberta Majewskiego oraz Leszka Szczerba. Całość brzmienia album zawdzięcza Leszkowi Kamińskiemu.
Na płycie, poza autorską piosenką tytułową, odnaleźć można nowe, "turnauowskie" aranżacje utworów znanych z repertuaru takich artystów jak The Beatles, Paul McCartney, Billy Joel, Donald Fagen, Sting czy grupa Queen. (PAP Life)