ON AIR
od 07:00 Śniadanie Mistrzów zaprasza: Łukasz Wojtusik

Anna Curyło

Wiedziałam, zanim się dowiedziałam. Pewne rzeczy się po prostu wyczuwa. Tak już jest. Słowa? Niekiedy bywają zbędne, i już! Ja wiedziałam. Nie potrzebowałam zdjęcia usg...
Co w tym dziwnego? Przecież kobieta wyczuwa zmiany w swoim organizmie. W końcu zna siebie. Tylko że... to nie ja byłam w ciąży. Ja jedynie się spytałam: który miesiąc? Bo to takie oczywiste dla mnie było, choć dla świata jeszcze pozostawało tajemnicą. Znamy się w końcu od... 30 lat! Pierwszych pięciu nie pamiętam, ale potem mogłabym narysować mapę wspomnień. Te luki? Nie, to nie braki w pamięci. Czasem potrzebowałyśmy od siebie odpocząć...
***
Czy przyjaciółka powinna być chusteczką do wycierania moich łez? Nie! Kierunkowskazem, który będzie wskazywał mi drogę? Co za absurd! Ona... ma być, i już! Czasem się na mnie pozłościć, czasem razem ze mną pomilczeć, innym znów razem usunąć się na chwilę w cień. "Czemu się nie odzywałaś (tydzień, miesiąc...)? Co się z Tobą działo?". Dajmy sobie czas. "Super, że wpadłaś..." brzmi o niebo lepiej. To co nieistotne, niech takim pozostanie. Same musimy brać za siebie odpowiedzialność. Bliskość to nie słowa... to gesty! Ja wiem. Ona wie. Zawsze znajdziemy do siebie drogę.
***
Zazdrość? To dziwne, ale jej między nami nie ma. Owszem, czasem powiem: nie za dobrze Wam się powodzi? I wówczas usłyszę, że jest super. To cieszy. I pozytywnie nakręca. Tak się zresztą wzajemnie nakręcamy. Rywalizacji nigdy nie było. Może dlatego, że dzielił nas rok szkolny, więc mogłyśmy cieszyć się wzajemnymi sukcesami, ale nigdy nie wchodzić sobie w drogę?
***
Chora jestem. Zajadam się pomarańczami bo... Ona pomyślała o tym, by męża wysłać z owocami. Szybciej się zdrowieje, gdy ktoś dzwoni, pyta, ale nie narzuca się swoją obecnością, nieprawdaż?
***
Przeglądam pamiętnik sprzed 20 lat? Dużo zapisanych wspomnień, a Jej wpisu nie ma. Jak to możliwe? Przecież byłyśmy w dzieciństwie praktycznie nierozłączne (ach, ten Eurobiznes! i karciane rozgrywki!). No tak... ani nie pisała ładnie, ani nie rysowała. Za to na zdjęciach już jesteśmy razem. Mrużymy oczy koło krzaka. Idziemy ulicą z koszyczkami pełnymi kwiatów. Siedzimy na trzepaku. A potem, już po latach... gramy w gry planszowe, śmiejemy się, bawimy wspólnie. Ciężko mi przypomnieć sobie w ostatnich miesiącach dzień, bym nie miała choćby jednego krótkiego zdania. Choćby "Uważaj, będzie burza. Białe spodnie niewskazane!".
***
Czasy licealne nas rozdzieliły. Różne szkoły, różni znajomi. Kontakt był, ale jaki taki bardziej oficjalny. Wspólne hobby, gra w Herosów, nas na nowo zbliżyło. Taktykę opracowałyśmy, i... zaczęłyśmy nadrabiać zaległości! Bez żalu, że na chwilę się w życiu zaczęłyśmy mijać. Taka przerwa była nam najwyraźniej potrzebna.
***
"Pożycz książkę". Nie pytam jaką. Wiem, co Jej się spodoba. Jeszcze się nie pomyliłam.
***
Jedno z najwcześniejszych wspomnień? Gumy i wafelki!!! Ale Jej zazdrościłam, że ma jedną siostrę. Ja musiałam się wszystkim dzielić z trójką rodzeństwa. Nigdy nie udało mi się skompletować całego albumu z naklejek z Żółwi Ninja czy... wafelków Kukuruku!!! Ale zajadałyśmy wspólnie. Koło trzepaka. Ja, większy klocuś, patrzyłam, jak Ona akrobację wyprawia. Ja tak nie potrafiłam. Za to zawsze miałam się z kim bawić w domu! Równowagę udawało się, i udaje, zachować.
***
Zauroczenie? Chyba Ona była pierwsza. Ja dołączyłam. Razem chodziłyśmy na boisko, bo tam grali chłopcy. Jak się ma dziesięć lat, wspólny obiekt uczuć zbliża. Potem przyjaciółki konkurują ze sobą. Nas ten etap ominął. Zresztą, nie miałabym szans. Ona była tą, która przyciąga wzrok. Dalej przyciąga. Co ciekawe, nigdy nie czuję, że jestem w cieniu...
***
Kino, kino... czy my kiedykolwiek wybrałyśmy się razem do kina? Nie. Spotykamy się w miejscach, gdzie możemy porozmawiać, poplotkować, pogadać. Siedzieć obok siebie w ciemności nie musimy. Bo i po co?
***
Płakałam. I Ona płakała. Był rok... 1992? Chyba tak. Nasi przegrali z Barceloną. Nikomu innemu nie przyznałam się do łez. Ona rozumiała.
***
 Zastanawiam się, czy nasza przyjaźń jest wyjątkowa. Nie, jest zwyczajna. Może dlatego tak trwała?
 

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic