Wystawa „Biegas. Światy nierównoległe” w Villi La Fleur

Wystawa będzie opowieścią nie tylko o życiu fascynującego artysty, ale również próbą przyjrzenia się kategorii geniuszu artystycznego, pojęciom kuriozum i monstrum, estetyce campu i kiczu. Jest to wystawa o Biegasie - symbolicznym, neoromantycznym, fantastycznym i ezoterycznym - ale i o demonach, które są w nas i dookoła nas. Wystawę można zobaczyć od 20 września w Villi la Fleur w Konstancinie-Jeziorna.

O Bolesławie Biegasie (1877–1954) wiemy całkiem sporo. Znamy dość szczegółowo trajektorię jego losów, którą wyznaczają skromne pochodzenie, dzieciństwo na mazowieckiej wsi, utrata rodziców, dostrzeżenie artystycznego potencjału przez mecenasów, paryskie sukcesy, po których twórca z wolna usuwa się w cień, by wytrwale rozwijać swoją osobną artystyczną wizję. Już za życia twórcy jego postać i nietuzinkową drogę życiową starano się pochwycić w rozmaite narracyjne formuły. Chciano w nim widzieć niemal cudem ocalony samorodny wiejski talent, artystycznego skandalistę, egzotycznego ekscentryka. O Bolesławie Biegasie wiemy naprawdę wiele, jednak wciąż chyba niewystarczająco. Nie tylko dlatego, że przed śmiercią zniszczył dużą część swoich archiwów, celowo zacierając ślady własnej wrażliwości. Także z tego powodu, że fenomen Biegasa przesłaniają opowieści o nim. Tworzone przez innych, ale też podsycane przez niego samego.

Biegas od zawsze miał bowiem zaspokajać różne oczekiwania: pragnienie przedstawicieli postępowej inteligencji, by widzieć w nim przykład udanego awansu poprzez sztukę, oczywiście pod odpowiednim, ich własnym mecenatem. Pragnienie krajowej publiczności, głodnej sukcesu Polaka w Paryżu, światowej stolicy sztuki. Pragnienie awangardzistów, by przybysz znad Wisły stał się jednym z nich. Pragnienie konserwatywnych (także w sprawach sztuki) arystokratycznych mecenasów, by, wręcz przeciwnie, stronił od dekadenckiej bohemy. Pragnienie profesorów, by tworzył zgodnie z ówczesnymi akademickimi regułami. Wreszcie pragnienie historii sztuki, by gładko mieścił się w jej narracjach. Biegas natomiast zawsze, mniej lub bardziej świadomie, uchylał się od tych oczekiwań. Często pozostawiając urabiających go na modłę swych oczekiwań w rozczarowaniu.

Wystawą „Biegas. Światy nierównoległe” pragniemy przyczynić się do uwolnienia opowieści o tym artyście. Wprawić jego historię raz jeszcze w ruch. Dać sposobność do spojrzenia na jego biografię i twórczość z różnych perspektyw – sięgając do różnych nurtów współczesnej humanistyki (między innymi studiów postkolonialnych, teorii kampu, ustaleń badaczek i badaczy zaliczanych do „zwrotu ludowego”) proponujemy tu pewne klucze interpretacyjne licząc, że zachęcać będą one do własnych odczytań. Zachęcamy do przyjrzenia się Biegasowi okiem wolnym od uprzedzeń i kompleksów. Nie chcemy udowadniać, że był „polskim Giottem”, Augste’em Rodinem czy Gustavem Vigelandem. Biegas był oryginalnym artystą, a jego twórczość była wypadkową osobistej wrażliwości i klimatu czasów, w których działał. Na tej wystawie dążymy do tego, by dać Biegasowi szansę, by wybrzmiał jako Biegas. Był sobą − czasem zachwycającym, czasem przerażającym, niekiedy w swojej straszności przegiętym i nawet nieco komicznym (czy może raczej tragikomicznym). Interesuje nas Biegas wyślizgujący się klasyfikacjom. Biegas – dziecko swojej epoki, ale zarazem artysta hybrydyczny, tak jak istoty, które lubił wyobrażać.

Jeśli prezentujemy na wystawie prace innych artystów, to przede wszystkim dlatego, by przywołać pewne ideowe i wizualne korespondencje, a także duchowo-intelektualną specyfikę epoki, która Biegasa kształtowała i którą współkształtował swoimi realizacjami i działaniami. Zależy nam na ukazaniu Biegasa i jego sztuki w powiązaniu z lękami i fantazjami tych czasów, tendencjami i postawami twórczymi, a także znaczącymi postaciami życia intelektualnego i artystycznego, takimi jak Edvard Munch, Wojciech Weiss, Olga Boznańska. Stawiamy pytanie o swego rodzaju duchowe powinowactwo nowoczesnych ekscentryków sztuki, takich jak Stanisław Szukalski, Adolfo Wildt, czy Einar Jónsson. W swojej osobności Biegas bowiem nie był samotny, a liczne analogie można dostrzec u twórców działających czasem w zupełnie innych miejscach i realiach, acz wyposażonych we wspólny gen bizarności.

Bo Biegas rzeczywiście był „eks-centryczny” – także w tym sensie, jaki pojęciu temu nadaje Olga Tokarczuk, gdy pisze, że chodzi „o pewną szczególną pozycję, jaką przyjmujemy w postrzeganiu świata – o wyjście poza centrum, poza wspólne uładzone i zaakceptowane przez ogół doświadczenie rzeczywistości. To świadome szukanie perspektywy, która do tej pory nie była powszechna, a która w swojej nowości pokazuje to, czego nie dostrzegano, co pomijano”. Typowe spojrzenie na artystę z Koziczyna będzie historią przełamywania kolejnych barier dzielących pochodzącego z nieuprzywilejowanych środowisk człowieka od laurów w światowej stolicy sztuki. Skupia się ono na drodze z peryferii do centrum. Nas jednak interesuje szczególnie nieustanne rozmijanie się i przecinanie Biegasa z nurtem głównym, te wszystkie momenty i decyzje, które niejednokrotnie oznaczały rezygnację z łatwego, a przynajmniej prawdopodobnego splendoru, a w konsekwencji sytuowały go gdzieś na obrzeżach. W mainstreamie bywał bowiem tylko gościem. Owa eks-centryczność postawy i powiązana z nią „nieprzystawalność” sztuki mogą być, wiemy to dziś nader dobrze, właśnie atutem, a nie powodem do załamywania rąk nad straconymi szansami, do czego może by nie doszło, gdyby Biegas pozostał bliżej akademii lub awangardowej bohemy. Dziwaczny – znakomicie! Nietypowy – punkt dla niego, niesamowity – tym lepiej, wymykający się kanonom – brawo. Może właśnie dzięki temu jest w stanie komunikować się ze współczesnymi odbiorczyniami i odbiorcami również dziś, gdy jesteśmy bardziej otwarci (oby!) na niekanoniczne formy ekspresji. Gdy coraz bardziej oswajamy się z tym, co nieoswojone. Wyzwolić z kompleksów, to także dać prawo do bizarności.

Dlatego też przyglądamy się owym „wyślizgnięciom się”, zejściom z oczekiwanych trajektorii. Poszukujemy Biegasa, który nie pasuje i zaskakuje. Zwracamy przy tym uwagę na komponenty, z których utkane zostały dotychczasowe opowieści o Biegasie. Wsłuchujemy się w legendę o cudownym dziecku „z ludu” i przyglądamy jej oddziaływaniu na dorosłego już twórcę. Zastanawiamy się nad sensami i motywacjami towarzyszącymi przywdziewaniu szaty proroka przez twórcę oryginalnych mitologicznych wizji, pełnych fantastycznych istot – sfinksów, wampirów, hybryd i chimer, bytów anielskich i demonicznych. Czy da się przerzucić most między tymi wizjami a zakorzenionymi w romantyzmie dzisiejszymi realizacjami spod znaku dark romanticism? Ekspozycja ukazuje artystę pielęgnującego i zamieszkującego swój własny świat wyobrażeń, a zarazem potrafiącego poprzez sztukę wypowiadać się na aktualne polityczne i społeczne tematy.

Na tropie powinowactw pozwalamy sobie zatem wykroczyć poza epokę Biegasa. W poszukiwaniu „tonu Biegasowskiego” sięgamy do dalszej i bliższej współczesności. Poprosiliśmy kilkoro współczesnych twórczyń i twórców o artystyczną wypowiedź w związku z Biegasem. Niech będzie to dowodem, że wyobraźnia Biegasa wciąż może inspirować i stroić także z dzisiejszą wrażliwością. Szczególnie jeśli choć trochę czujemy się obywatelami światów nierównoległych.