Leonard Bernstein
„KANDYD”
10, 11, 12 stycznia
godz. 18.30
„To smutna historia, choć groteska i teatr absurdu, bawi nas i myli tropy – mówi reżyser Michał Znaniecki – to nasza historia pomimo tego, że nie pojedziemy do Buenos Aires, nie odkryjemy Eldorado i nie stracimy niewinności w kasynach Wenecji. To o nas, którzy wierzymy w miłość, lojalność, pokój i honor…”.
OBSADA:
KANDYD | Jarosław Bielecki (10, 12.01),
KUNEGUNDA | Katarzyna Oleś-Blacha (10.01), Gabiela Gołaszewska (12.01)
PANGLOSS | Adam Szerszeń (12.01), Mariusz Godlewski (10.01)
OLD LADY | Olga Maroszek (10, 12.01)
MAKSYMILIAN | Bartłomiej Misiuda (10, 12.01)
KAPITAN | Stanisław Olejniczak (10, 12.01)
PAQUETTE | Monika Korybalska (10, 12.01)
GUBERNATOR | Krzysztof Kozarek (10, 12.01)
MARCIN | Michał Kutnik (10, 12.01)
VANDERDENDUR, RAGOTSKI | Vasyl Grokholskyi (10, 12.01)
INKWIZYTOR 1, SUŁTAN, CHARLES EDWARD, CROOK | Krzysztof Kozarek (10, 12.01)
INKWIZYTOR 2, HERMAN AUGUSTUS | Michał Kutnik (10, 12.01)
INKWIZYTOR 3, CAR IWAN | Wołodymyr Pańkiw (10, 12.01)
ALCHEMIK, KRÓL STANISŁAW | Rafał Pawłowski (10, 12.01)
WOLTER | Sławomir Mokrzycki (10, 11, 12.01)
Fragment recenzji:
Opowieść o losach młodzieńca, który wierzył – za swoim mistrzem Panglossem – że żyje na najpiękniejszym ze światów, jest tyleż filozoficzną zadumą nad losem człowieka gnanego wichrami historii, co satyrą pełną absurdów. Stworzenie z poszczególnych obrazów przekonywającej całości jest nie lada zadaniem. A przecież Michałowi Znanieckiemu, reżyserowi spektaklu, twórcy kostiumów i gry świateł, w pełni się to udało. Pomocni byli mu w tym scenograf Luigi Scoglio i choreograf Jarosław Staniek. Na scenie Opery Krakowskiej oglądamy widowisko barwne, pełne dobrze zakomponowanego ruchu, chwilami wręcz piękne. (...) Voytek Soko-Sokolnicki (po raz pierwszy na krakowskiej scenie) stworzył dobrą postać Kandyda, konsekwentnie przedstawił jego dojrzewanie, był dobry zarówno aktorsko jak i wokalnie. Dobrą Kunegundą była Katarzyna Oleś-Blacha. Małgorzata Walewska była prawdziwie mistrzowska jako Old-Lady, podobnie jak Mariusz Godlewski w roli Panglossa. Z przyjemnością oglądałam i słuchałam Moniki Korybalskiej jako Paquette i Huberta Zapióra w roli Maksymiliana. Także wszyscy wykonawcy pomniejszych ról, a jest ich niemało, spisali się należycie. Podobnie balet i utaneczniony chór.
Anna Woźniakowska, portal polskamuza.eu
(...) To kolaż, momentami luźno powiązanych scen, które w atrakcyjnie podanej formie, wiodą nas w wyprawie dookoła świata wraz z bohaterami "Kandyda", w poszukiwaniu krainy, w której oddychać można szczęściem. Każdy z punktów podróży ma swój odmienny, odmalowany z operowym przepychem i musicalowym szaleństwem charakter. Rewiowy szyk sprawia jednak, że widz z przyjemnością podąża za wyobraźnią reżysera spektaklu. Niektóre pomysły bywają tu ryzykowne, jak pojawienie się brodatej drag queen albo taniec zakonnic i inkwizytorów w zakapturzonych strojach znanych do dziś z procesji na Półwyspie Iberyjskim - niemniej okazują się bardzo udanymi propozycjami. To jest zasługą Jarosława Stanka, znakomitego choreografa, znanego już krakowskiej publiczności. (...) Podobne komplementy można snuć pod adresem dekoracji autorstwa Luigiego Scoglio. Udało się zbudować sceniczny świat ponad chronologicznymi i geograficznymi podziałami. Osią całości okazują się półki z książkami - co nie powinno dziwić, skoro jesteśmy w świecie Woltera. (...)
Łukasz Gazur, „Dziennik Polski”