Cecilia Bartoli: „Opera Proibita”

Wielokrotnie tytułowana wokalistką roku, uznana przez międzynarodowych krytyków i wydawnictwo Festspiele za najlepszą śpiewaczkę dekady, Cecilia Bartoli nagrała właśnie swoją kolejną płytę zatytułowaną „Opera Proibita”.

Cecilia Bartoli jako dziecko marzyła, by zostać tancerką flamenco. Jednak rodzice – sopranistka Silvana Bazzoni i tenor Angelo Bartoli – szybko odkryli prawdziwy talent córki. Na pytanie, w czym tkwi tajemnica jej cudownego głosu, odpowiada: - Myślę, że Bóg powiedział do mnie „Cześć!” O nauce śpiewu mówi, iż była dla niej czymś tak naturalnym, jak robienie dobrego włoskiego makaronu. Zresztą jedzenie jest także jedną z jej pasji: - Równie dobrze mogłabym otworzyć restaurację – żartuje. Uwielbia czekoladę, o której mówi z rozrzewnieniem: - Któż może się jej oprzeć! Mimo swojej południowej urody nigdy nie chciała grać Carmen. Z takim samym powodzeniem potrafi wcielić się w rolę niewinnego Kopciuszka, jak i pełnej temperamentu Armidy. – Czuję śpiewanie całym swoim ciałem. Czasem są to prawie takie same odczucia, jak przy uprawianiu miłości.
Przyznaje, że głos jest jej szefem, a ze śpiewaniem to jak z chodzeniem – można pójść gdzie tylko się zapragnie, ale trzeba wybrać odpowiednią drogę.

Bartoli urodziła się w roku 1966 w stolicy Włoch. W wieku ośmiu lat po raz pierwszy wystąpiła publicznie na deskach rzymskiej opery – w roli Pastuszka w „Tosce”. W roku 1982 rozpoczęła studia muzyczne w Akademii św. Cecylii w Rzymie. Trzy lata później wystąpiła w telewizyjnym konkursie talentów, zapowiadana przez Katię Ricciarelli i Leo Nucciego. Zaśpiewała także na koncercie poświęconym pamięci Marii Callas w Operze Paryskiej. Jest jedną z najwyrazistszch osobowości światowej wokalistyki. Pewnie dlatego, że - jak sama mówi – śpiewak powinien być również dobrym aktorem. Niektórzy zarzucają jej, że ma dosyć ograniczony repertuar – śpiewa głównie Rossiniego, Mozarta, Haydna, ale nie Wagnera, Verdiego czy Bizeta. – Zdaję sobie sprawę, że nie mogę śpiewać wszystkiego. I nie chodzi tu tylko o mój głos, raczej o osobowość. Oczywiście nie sądzę, by jakaś szczególna rola mogła zniszczyć głos śpiewaka. O nie! Zniszczyć może go raczej bezczynność.
Jest otwarta, bezpośrednia. Wizerunek diwy operowej – to nie dla niej. Szczerze uśmiecha się do publiczności i rozmawia z każdym, kto o to poprosi. – Słowa diwa czy primadonna są dla mnie dziwne. Z góry sugerują solową obecność na scenie. A ja wcale nie czuję tej samotności.


Jak sugeruje tytuł najnowszego albumu włoskiej śpiewaczki, nie zawiera on ani jednej arii operowej. Artystka wybrała natomiast arie z oratoriów i kantat powstałych w początku XVIII wieku (fani Cecilii wiedzą, że XVIII wiek, to jej ulubiony okres w muzyce) w Rzymie, w czasie kiedy wykonywanie oper było zabronione przez papieża. Sprytni Włosi poradzili sobie z cenzurą. Oratoria z tego czasu wyrażają wprawdzie religijne treści, ale w warstwie muzycznej przemycają muzykę prawie identyczną do operowej.
Bartoli wybrała trzech kompozytorów: Caldarę, Scarlattiego i Haendla. W przypadku dwóch pierwszych mamy do czynienia z dziełami zupełnie nieznanymi. Nawet dwa oratoria Haendla „Il Trionfo” (pierwsze dzieło tego gatunku stworzone przez Mistrza z Halle) i „Resurezione” również nie należą do najczęściej wykonywanych. Jednak niepowtarzalna interpretacja włoskiej śpiewaczki sprawia, że owe utwory brzmią naprawdę przebojowo. Zresztą o wokalnym talencie Cecilii Bartoli można by pisać książki. Obdarzona rzadko spotykanym rodzajem głosu - mezzosopranem koloraturowym - z podobną łatwością wykonuje wirtuozowskie koloratury (zadziwiając lekkością i precyzją!), jak również fragmenty liryczne przepełnione uczuciem, w tym szaleńcze wybuchy bólu i wściekłości. Jej głos jest nadzwyczaj ekspresyjny, obejmuje niemal trzy oktawy. Znakomitym partnerem śpiewaczki jest Marc Minkowski i jego Musiciens du
Louvre.
Nazwisko urodziwej Włoszki już od dłuższego czasu widnieje w czołówce najlepiej sprzedających się płyt z muzyką poważną. Świetna passa płytowa Bartoli trwa
nieprzerwanie od połowy lat osiemdziesiątych. Za album „Italian Songs” śpiewaczka otrzymała w roku 1995 nagrodę Grammy.
„Opera Proibita”, to kolejny dowód, że Cecilia Bartoli jest wyjątkową artystką. A największe brawa należą się jej za to, że nie poszła najłatwiejszą drogą, nagrywając album „Best of...”, który dołączyłby do szerokiego grona podobnych, ale zrobiła coś zupełnie wyjątkowego. Brawo!


Spis utworów :
1. Alessandro Scarlatti: All'arme si accesi guerrieri
2. Alessandro Scarlatti: Mentre io godo in dolce oblio
3. Geore Frideric Handel: Un pensiero nemico di pace
4. Antonio Caldara: Vanne pentita a piangere
5. Antonio Caldara: Sparga il senso lascivo veleno
6. Alessandro Scarlatti: Caldo sangue
7. Geore Frideric Handel: Come nembo che fugge col vento
8. Alessandro Scarlatti: Ecco negl'orti tuoi... che dolce simpatia
9. Alessandro Scarlatti: Qui resta... L'alta Roma
10. Geore Frideric Handel: Lascia la spina, cogli la rosa
11. Alessandro Scarlatti: Ahi! qual cordoglio... Doppio affetto
12. Antonio Caldara: Si piangete pupille dolente
13. Antonio Caldara: Ahi quanto cieca... Come foco alla sua sfera
14. Geore Frideric Handel: Disserratevi, o porte d'Averne
15. Geore Frideric Handel: Notte funesta... Ferma l'ali

CECILIA BARTOLI
OPERA PROIBITA
DECCA
4757029

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic