ANDRZEJ WAJDA. PODEJRZANY

W księgarniach już nowa książka Beresia i Burnetki: 1191 stron dokumentów, nad którymi pracowało 30 tajniaków, 15 donosicieli, 10 generałów, szef KGB i trzech ministrów spraw wewnętrznych – w tym jeden już w czasach wolnej Polski! Oto jak tajne służby rozpracowywały Andrzeja Wajdę i nadały mu kryptonim „Luminarz” – czyli o tym jak nakręcić ważny film i nie dać się złamać

 

 

Autorzy o swej książce:
Wraz z wejściem do kin filmu Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei” zaczęło iskrzyć! Skrajnie prawicowy historyk Sławomir Cenckiewicz popełnił emocjonalny atak pt. „Wałęsa. Człowiek z teczki”. Potem ukazała się poszerzona i poprawiona „Autobiografia” Andrzeja Wajdy (oparta o książkę „Kino i reszta świata”). Wreszcie Janusz Głowacki napisał „Przyszedłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”.
Nasza książka też pokazuje nieznanego Wajdę, ale stara się zrozumieć czasy, a przede wszystkim – je opisuje. To swego rodzaju polityczna biografia reżysera, pełna anegdot i nieznanych historii odnalezionych w archiwach IPN. Ale to również opis relacji na styku artysta-władza – i po prostu zwycięstwa prawdziwej Sztuki.

 
Witold Bereś i Krzysztof Burnetko
400 stron druku, 25 fotosów filmowych
Wydawcy: Fundacja Świat ma Sens (Kraków- Limanowa) oraz AGORA SA (Warszawa)
Seria: Biblioteka „Gazety Wyborczej”
Data premiery:  31 października 2013

Wajda. Jeden z najwybitniejszych twórców światowego kina. Ale w czasach PRL komunistyczna tajna policja polityczna (Służba Bezpieczeństwa) śledzi go 24 godziny na dobę, zakłada mu podsłuchy, rewiduje i prowokuje. Szuka na niego haków, umieszcza agentów w jego otoczeniu i rozpuszcza na jego temat paskudne plotki. Jego życiem interesują się wszyscy kolejni generałowie bezpieki. Jego filmy oglądają wszyscy kolejni szefowie partii i państwa: od Gomułki plującego na pesymizm Niewinnych czarodziejów, poprzez Gierka, któremu żona kazała usunąć pornografię z Ziemi obiecanej, aż po Jaruzelskiego, który przy okazji Człowieka z żelaza chciałby udowodnić, że w Grudniu’70 armia była niewinna. I do tego nieustanne kłopoty z cenzurą, władzami kinematografii i nacjonalistami, którzy go od zawsze nienawidzą.

A nad wszystkim wisi uważne oko z Moskwy, która najpierw go wielbi jako twórcę, potem szczuje na niego KGB, by wreszcie poprzez niego szukać w Polsce sojuszników dla pierestrojki Gorbaczowa.
Jednak najważniejszą rzeczą dla Wajdy są zawsze filmy. To poprzez filmy działa jako twórca, obywatel, patriota. Ale w jakiś sposób w tak trudnych czasach twórca, nawet najwybitniejszy, może utrzymać nie tylko wysoki poziom sztuki, ale i – niezależność?

Jakąś część odpowiedzi znajdujemy w rozmowie Andrzeja Wajdy z 1977 roku, gdy Daniel Olbrychski go namawia do podpisania jednego z listów protestacyjnych. Reżyser odpowiada mu wtedy: „Ty podpisuj list, ja nie mogę tego zrobić teraz, bo by mi wstrzymali Człowieka z marmuru, a tym filmem więcej zdziałam niż podpisem”. A relację z tej rozmowy poznajemy z donosu złożonego tajniakom przez jednego z najbliższych współpracowników Wajdy…
Niezwykłe jest i to, jak w tamtych czasach współdziała środowisko filmowców – choć komuniści chcą je skłócić i złamać, solidarnie broni swych szeregów.
Lecz chyba najbardziej przerażające jest to, że już w wolnej Polsce szukała na niego haków ekipa min. Macierewicza…

ANDRZEJ WAJDA. PODEJRZANY to biografia polityczna Andrzeja Wajdy, którą można wyczytać z jego filmów, dokumentów odnalezionych w archiwach i relacjach świadków. To najnowsza książka biograficzno-historyczna duetu Witold Bereś – Krzysztof Burnetko. Podobnie jak w Kapuścińskim – nie ogarniam świata, Kręgach Turowicza, Marku Edelmanie. Życiu. Do końca i kilkunastu innych tytułach, barwnie opisują w tej książce życie swego bohatera na skrzyżowaniu polityki, codzienności i aktywności zawodowej. Sięgają po nieznane materiały i cytują doskonałe opracowania. Ale przede wszystkim – rozmawiają z samym bohaterem…  

*
Fragment książki

Jest piątek, 24 czerwca 1977 roku. Pułkownik Służby Bezpieczeństwa Florian Uryzaj, zastępca naczelnika Wydziału IV Departamentu III w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, od samego ranka siedzi wściekły w gabinecie w budynku przy Rakowieckiej. Jest piątek, jutro upragniona wolna sobota, wynalazek, który towarzysz Gierek wprowadził ledwo parę lat temu, można by się wyrwać gdzieś z rodziną, bo to już koniec szkoły i wakacje, a tu tymczasem…
Cóż, ale tak jak gorąco jest na dworze, tak gorąco jest w resorcie.
Wczoraj wszyscy najważniejsi szefowie zażyczyli sobie formalnych rozstrzygnięć w pewnej sprawie. I to w ciągu jednego, następnego dnia!
To tempo niespotykane. Zazwyczaj osoba, które podpadnie Służbie Bezpieczeństwa, w ciągu mniej więcej dwóch tygodni staje się figurantem – czyli osobą sprawdzaną, ofiarą systemu. Czasami zakłada się najpierw kwestionariusz ewidencyjny, potem może być założona „Sprawa Operacyjnego Sprawdzenia (SOS)” – czyli trzeba najpierw wyjaśnić, czy rzeczywiście istnieje wroga działalność. A potem czasami SOS przechodzi w SOR, czyli „Sprawę Operacyjnego Rozpracowania” – najwyższą i najpoważniejszą kategorię, która pozwala intensywnie inwigilować osobę lub grupę osób. Po drodze nadaje się kryptonim sprawie, no i trzeba ją zarejestrować we wszelkich możliwych katalogach SB.
Wtedy wypuszcza się też sforę donosicieli, którzy mają różne nazwy i rangi w hierarchii służb. Może być „kontakt obywatelski”, „kontakt służbowy”, „kontakt poufny”, „kontakt operacyjny”, „kandydat na tajnego współpracownika”, „konsultant” i wreszcie „TW – tajny współpracownik”, czyli klasyczny agent.
A potem stosuje się technikę obserwacji – lustrację korespondencji, podsłuch, czasami podgląd. To wszystko zawsze trwa.
Teraz mają od ręki założyć „sprawę operacyjnego rozpracowania” wraz z pełnymi środkami obserwacji i podsłuchu. Dlaczego wszystko musi być zapięte w ciągu jednego dnia? Czy to tylko początek urlopów sprawia, że ludzie w „czwórce” muszą teraz siedzieć od bladego świtu i produkują papiery?
Pułkownik wyciąga z szafy pancernej plik dokumentów przygotowanych wcześniej przez podwładnych i specjalny formularz z nagłówkiem „Meldunek operacyjny”. Podstawowe dane musi sam wpisać ręcznie, nim poprosi sekretarkę o pomoc.

Nadawca: Wydział IV Departamentu III MSW
Data nadania meldunku: 24.06.77
Nr rejestracyjny „C”: Y0049526
Dane osobowe inspektora operacyjnego: Stępkowski Tadeusz
Zagrożenie: Propagowanie wrogich poglądów i działalność skierowana przeciwko linii politycznej partii
Zagadnienie: Kultura i sztuka
Obiekt: Ministerstwo Kultury i Sztuki
Środowisko: Twórcze 03
Data powstania zagrożenia: 00.06.77
Źródło: Kontakt operacyjny
Ocena źródła: Wiarygodne
Nazwisko, imię oraz numery osoby (osób) rejestrowanej w „C” do danego zagrożenia (faktu): WAJDA Andrzej

Tak. Zagrożeniem dla socjalistycznego państwa jest Andrzej Wajda.
Dlaczego dopiero teraz?
Przecież tyle razy funkcjonariusze SB uprzedzali szefostwo, że nic dobrego nie wyjdzie z pobłażania artyście. Bo przecież jeszcze teraz pracują tu towarzysze, którzy znaleźli się w resorcie wraz z generałem Moczarem – i oni zawsze uprzedzali, że Wajda to wróg Polski.
Na szczęście dziś wreszcie oficerowie IV wydziału mają na Wajdę żelazne dowody.
Już w grudniu 1975 roku komendant Milicji Obywatelskiej przesyła do płk. Bieleckiego, bezpośredniego szefa Uryzaja, informację, że Wajda zadaje się z tak zwanym Salonem Niezależnych, kabaretem, który podważa i neguje sojusze PRL. Władze nie podejmują żadnej kontrakcji. Potem u Wajdy pojawia się aktor Olbrychski, który namawia go do podpisania listu protestującego przeciwko brutalnemu traktowaniu przez milicję demonstrantów z Radomia i Ursusa w czerwcu 1976. Wajda odmawia, bo uważa, że bardziej zaszkodzi władzy swoim nowym filmem Człowiek z marmuru.
I faktycznie – ten film wzburza Polskę i Polaków, co najmocniej chyba irytuje SB.
Myśl o tym, że oni przecież od dawna ostrzegali przed Wajdą, musi więc zalęgnąć się w głowie funkcjonariusza średniego szczebla, Floriana Uryzaja, ale też wie, że on tu nie jest od myślenia. W dodatku czasu brak, a jutro ta wolna sobota…
Nie ma się nad czym zastanawiać. Pułkownik poleca sekretarce wkręcić papier do maszyny i, przeglądając notatki, zaczyna jej dyktować:

„Słowny Opis Zagrożenia (Faktu):
Wajda Andrzej, syn Jakuba i Anieli Białowąs, ur. 6.03.1926 r. w Suwałkach, pochodzenie społeczne inteligencja pracująca, narodowość i obywatelstwo polskie, wykształcenie wyższe, reżyser filmowy, bezpartyjny, żonaty, zatrudniony w PRF »Zespoły Filmowe« Zespół »X« jako kierownik artystyczny i reżyser filmowy, zam. Warszawa, ul. Hauke Bosaka”.

Zaczyna od stwierdzenia: istnieją „sprawdzone informacje”, że Wajda „w ostatnim okresie podejmuje negatywne inicjatywy wobec władz administracyjnych i reprezentuje antysocjalistyczną postawę w środowisku twórczym”.
Swój wniosek wicenaczelnik wyczerpująco uzasadnia. Pisze, że w kierowanym przez siebie Zespole X Wajda wspierał ludzi znanych „z politycznie negatywnych tendencji i działalności” i angażował (lub „próbował angażować”) osoby związane z opozycją. Że w 1975 roku wspólnie z Bronisławem Sulikiem, „emigracyjnym dziennikarzem, współpracownikiem paryskiej »Kultury«, zrealizował film Smuga cienia. A w 1977 roku kontaktował się z osobą, „która spełniała funkcję łączniczki między paryską »Kulturą« a opozycją polityczną w kraju”. SB narzeka też, że „po trzynastu latach w roku bieżącym – wszedł na ekrany jego film Człowiek z marmuru o kontrowersyjnej i negatywnej wymowie ideowo-politycznej”. Funkcjonariusz zauważa równocześnie, że „A. Wajda nie podpisywał żadnej z petycji w obawie, iż władze nie zezwoliłyby mu na rozpowszechnianie tego filmu, którym wg jego wypowiedzi więcej zdziała niż podpisem złożonym pod petycją”.
„W tym stanie rzeczy” funkcjonariusz wnosi o rozpoczęcie bezpośredniej już inwigilacji reżysera, czyli – jak to określa w resortowym slangu – „operacyjnego sprawdzenia celem wyjaśnienia posiadanych sygnałów i planów dalszego działania A. Wajdy”. (…)

Andrzej Wajda:
– Dlaczego właśnie w 1977 bezpieka założyła mi sprawę? Chyba dostrzegli już, że nie ma szans, bym przeszedł na ich stronę. Człowiek z marmuru został przez widzów odebrany jednoznacznie: okazał się bardzo mocnym filmem.
W samym kryptonimie też była jakaś logika. Miałem wtedy już dobrą pozycję w środowisku, także za granicą. Niektórzy postrzegali mnie więc jako luminarza wśród artystów. Ubecy pewnie też.


Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic