„Beethoven był najbardziej odkrywczym kompozytorem w całej historii muzyki zachodniej, a jego dziewięć symfonii postawiło zarówno zespołom orkiestrowym, jak i publiczności spore wymagania. Beethoven postrzegał swą V Symfonię jako triumf nad postępującą sukcesywnie głuchotą, a Wagner określił jego VII Symfonię mianem »apoteozy tańca«”. „Nie wiem która inna orkiestra – Filharmonicy Berlińscy, Wiedeńscy czy lipska Gewandhaus Orchestra – wykonuje Beethovena z większą precyzją i głębią brzmienia, jak robi to Staatskapelle Dresden. Ich dźwięk jest wspaniały: pełny, czysty, bogaty” – Gramophone
Ludwig van Beethoven należy do najważniejszych kompozytorów w całej muzyce zachodniej. Wyszedłszy od twórczości Mozarta i Haydna jako jego poprzedników i mistrzów, przewartościował całkowicie założenia osiemnastowiecznego klasycyzmu, wprowadzając do racjonalnie wykalkulowanej formy nieznane muzyczne krajobrazy emocjonalne o wizjonerskiej wręcz intensywności. Nawet najlepiej wykształceni zwolennicy jego twórczości nie potrafili zrozumieć, na czym polega muzyka Beethovena, dopóki nie usłyszeli, jakie brzmienia potrafi on wydobyć ze stosunkowo nieskomplikowanego instrumentarium swoich czasów. Jego inwencji i kreatywności muzycznej nic nie potrafiło osłabić, nawet ostra krytyka i niezrozumienie otoczenia. Wyidealizowane portrety kompozytora przedstawiające poważną, nobliwą twarz okoloną rozwianymi włosami wyobrażają geniusza przy pracy. Tak naprawdę jednak Beethoven niczym szczególnym się nie odznaczał – mrukliwy i ponury, krępej budowy ciała, przeciętnego wzrostu i urody nie budził swoją osobą szczególnego zainteresowania. Na zasadzie kontrastu, jak wielka i wspaniała była jego muzyka, tak mało zajmujące było jego życie. Trudny w kontaktach z ludźmi, zakochiwał się platonicznie w przedstawicielkach wyższych sfer. Tęsknota za reprezentowanym przez nie typem kobiety urosła do mitu „wiecznej kochanki”, który to obraz towarzyszył kompozytorowi aż do śmierci. Muzyczny świat zmienił się diametralnie dzięki geniuszowi Beethovena. Większość kompozytorów XIX wieku odnosiła się do jego twórczości bądź podążając wyznaczonymi przez niego ścieżkami, bądź kategorycznie się im przeciwstawiając. Uniwersalizm jego muzyki był niemożliwy do zignorowania. Jak głosił poeta, Franz Grillparzer, w mowie pogrzebowej nad trumną kompozytora: „Był człowiekiem w każdym znaczeniu tego słowa. Wycofał się z cywilizacji po tym, jak ofiarował ludziom wszystko, co miał najlepszego, a w zamian nie dostał od nich nic. Żył samotnie, gdyż nie odnalazł swojej drugiej połowy. Ale na końcu jego serce mocno zabiło dla wszystkich. Tak żył, tak umarł, taki pozostanie z nami na wieki”.
V Symfonia (1808) rozpoczyna się charakterystycznym motywem rytmicznym określanym często porównaniem do „Losu pukającego do drzwi”, który w czasie drugiej wojny światowej stał się synonimem zwycięstwa (litera V w alfabecie Morse’a wyrażana jest przez trzy kropki i kreskę). Pomimo że dziś z dużą ostrożnością przyjmuje się pozamuzyczne interpretacje tej najsławniejszej symfonii, współcześni Beethovenowi tłumaczyli jej znaczenie jako triumf kompozytora nad postępującą głuchotą. Tym jednym dziełem Beethoven na zawsze zmienił oblicze muzyki symfonicznej. Od pierwszych dźwięków wciąż obsesyjnie powracającej figury rytmicznej, przez marsz żałobny w drugiej części (zwodniczy, bo w tonacji majorowej), do tajemniczych i zdradliwych meandrów Scherza aż po przewrotnie radosne Trio w triumfalnym Finale – publiczność nigdy wcześniej nie otrzymała czegoś podobnego. Wielki niemiecki kompozytor operowy, Ryszard Wagner, określał VII Symfonię (1812) Beethovena mianem „apoteozy tańca”. Nie sugerował oczywiście, jakoby muzyka ta służyć miała występom tanecznym (choć cała symfonia została w późniejszym czasie opracowana choreograficznie), ale podobnie jak w tańcu, w dziele tym rytm wysuwa się na pierwszy plan. Co chwilę sięga Beethoven po kolejne zwroty rytmiczne, opracowuje je, przetwarza, czyniąc z nich główną siłę rozwoju muzyki. Kompozytor, Louis Spohr, scharakteryzował premierowe wykonanie dzieła pod dyrekcją samego Beethovena w równie „tanecznych” kategoriach: „Kiedykolwiek następowało w muzyce sforzando (głośno i nagle cicho) Beethoven z niezwykłą pasją wyrzucał przed siebie ramiona. A gdy piano (cicho) – przykucał, pokazując, jak dalece muzycy powinni się wyciszyć. Gdy zaś następowało forte (głośno), podskakiwał w górę, czasami nawet z okrzykiem mającym podkreślić siłę tego efektu”.
W epoce powszechnej dostępności muzyki Beethovena, jak i jej pełnej akceptacji, trudno wyobrazić sobie, z jak wielkim sprzeciwem spotykała się w chwili premiery. Trzon twórczości kompozytorskiej Beethovena stanowi dziewięć symfonii, na przykładzie których kompozytor zaprezentował nowe podejście do tej formy muzycznej. Z każdym kolejnym dziełem Beethoven postępował w swych eksperymentach coraz dalej, by w IX Symfonii wprowadzić partię chóralną opartą na tekście Schillerowskiej Ody do radości. Nie mniej rewolucyjne było podejście Beethovena do fortepianu. Trzydzieści dwie sonaty pokazują, jakich umiejętności technicznych kompozytor wymagał od wykonawców, a przeciwko czemu ówcześni pianiści się sprzeciwiali, argumentując, że stawia przed nimi żądania niemożliwe do spełnienia. Muzyczna gwiazda Beethovena jaśniała na firmamencie muzycznym dla tych, którzy zdecydowali się iść wyznaczoną przez niego drogą. Rozwój przebiegu muzycznego w Eroice, w której słuchacz odbywa duchową podróż od ciemności do oślepiającej czystości poznania i wiary, sprawił, że symfonia ta stała się wyznacznikiem idiomu romantycznego w muzyce, jak i otworzyła drzwi dla pomysłów, które mogły zostać podjęte dopiero wiele lat później. Pierwsza część Sonaty „Księżycowej” poprzedza zdobycze muzyki Debussy’ego, który pojawi się dopiero za sto lat, podczas gdy osiągnięcia późnych kwartetów smyczkowych znajdą rezonans dopiero w XX wieku, a zawarte w nich pomysły zostaną podjęte w muzyce węgierskiego kompozytora, Beli Bartóka. Decydująca w procesie rozumienia metod twórczych Beethovena jest jego korespondencja z przyjacielem i powiernikiem, Louisem Schlosserem, do którego pisał w 1822 roku: „Możesz mnie zapytać, skąd czerpię inspirację. Niestety nie odpowiem Ci na to ze stuprocentową pewnością: pomysły przychodzą do mnie spontanicznie, choć czasem długo muszę na nie czekać. Łapię je garściami z powietrza, podczas spacerów po lesie, z ciszy nocy, z wczesnego poranka. Wzmocnione różnorodnymi nastrojami, które poeci wyrażają słowami swych wierszy, przemieniam je w brzmienia, które najpierw muszą we mnie zagrzmieć i zawyć zanim dane im będzie zabrzmieć przed publicznością w formie dźwięków”.
Symfonia c-moll op. 67 nr 5
1. I Allegro con brio 7.54
2. II Andante con moto 10.35
3. III Allegro 6.03
4. IV Allegro 11.16
Symfonia A-dur op. 92 nr 7
5. I Poco sostenuto – Vivace 14.57
6. II Allegretto 9.42
7. III Presto – Assai meno presto 10.30
8. IV Allegro con brio 9.12
Staatskapelle Dresden
Sir Colin Davis, dyrygent