Film opowiada historię dwóch całkowicie innych kobiet - jedna z nich pochodzi z wyżyn społecznych, druga wręcz przeciwnie. Obie chcą zerwać ze swoim życiem.
Pierwsze pytania dotyczyły interpretacji oraz przesłania filmu. Na pytanie, czy postać Fanni jest symbolem Europy w kryzysie, reżyser odpowiedział, że nie. Chciał bowiem stworzyć film o postmaterializmie, z którym każdy, niezależnie od pochodzenia, może się utożsamić. Fanni pali pieniądze, bo chce zamknąć pewien rozdział w swoim życiu. Dopiero wtedy czuje ulgę. Scena ta wywołała szczególne wrażenie na DuVernay: Zareagowałam na nią bardzo emocjonalnie – przyznała w trakcie spotkania.
Reżyser opowiadał również o tym, jak powstawał film. Nie miał wystarczających funduszy na stworzenie go, ale, jak powiedział, pieniądze nie są ważne, gdyż liczy się sztuka. Najpierw wraz z przyjaciółmi założył stowarzyszenie, a później wspólnymi siłami zajęli się produkcją. Nie mieli typowego scenariusza. Na początku wiedzieli jedynie, że akcja będzie rozgrywać się w mieście, a później na wsi – natomiast szczegóły ustalali na bieżąco. Hoesl zobrazował proces tworzenia za pomocą dwóch metafor: płynięcia łódką i zrywania zwisających winogron. Nie jest sztuką zerwać wszystkie owoce, sztuką jest wybrać te najlepsze. Po pewnym czasie rejs się kończy i film jest gotowy. W tym przypadku było to sześć tygodni.
Ciekawy jest sposób, w jaki dobierani byli aktorzy. W trakcie castingów przesłuchanych zostało około 150 kobiet, a przecież szukano tylko dwóch. Liczyła się odpowiednia biografia. Aktorka grająca Fanni ma faktycznie arystokratyczne pochodzenie i przez część swojego życia mieszkała w prawdziwym zamku, zaś kobieta wcielająca się w postać Anny pochodzi z biednej rodziny i po opuszczeniu domu zamieszkała na farmie. Na tej farmie były też kręcone zdjęcia.
Jak podkreśli Hoesl pieniądze nie są najważniejsze. Dzisiaj każdy jest w stanie nakręcić film, nawet przy pomocy iPhone’a. Ostatecznie zawsze liczy się pomysł.