Ostatni film Krzyształowicza to historia kaprala Wydry, żołnierza partyzanckich oddziałów, który musi zmierzyć się nie tylko z okupantem, ale i z własną przeszłością, w efekcie czego obraz staje się bolesnym rozrachunkiem zbrodni i zdrad wojennych. Warto dodać, że „Obława” jest jedynym polskim filmem zakwalifikowanym do tegorocznego Konkursu Głównego „Wytyczanie Drogi”. Tym samym powalczy o Krakowską Nagrodę Filmową, mierząc się z pozostałymi jedenastoma konkurentami.
Po zakończeniu seansu widzowie mieli okazję poznać twórców „Obławy” — reżysera Marcina Krzyształowicza, a także kompozytora Michała Woźniaka — którzy chętnie odpowiadali na, nie zawsze łatwe, pytania publiczności.
Na początku reżyser mówił o osobistych doświadczeniach, które wpłynęły na powstanie filmu. Inspiracją dla twórcy stały się bowiem konkretne wydarzenia z życia jego ojca. Zapytany o scenariusz przyznał, że od samego początku sprzyjało mu szczęście. Tekst budził zainteresowanie wśród czytelników, co zaowocowało szybką realizacją filmu. Michał Woźniak opowiadał z kolei o warstwie muzycznej filmu. Przyznał, że w „Obławie” nie usłyszymy zbyt wiele muzyki, bowiem obraz i udźwiękowienie są wystarczająco mocne.
Nie zabrakło również pytań dotyczących, charakterystycznej dla „Obławy” inwersji czasowej. Krzyształowicz tłumaczył, że tak skonstruowana fabuła pozwala lepiej poznać bohaterów, którzy w tej historii nie są ani dobrzy ani źli.
Na koniec zapytany o to, dlaczego tak długo zwlekał z rozpoczęciem prac nad „Obławą” opowiedział o swoim uwikłaniu w relacje telewizyjne, które spowodowały, że przez osiem lat nie zrealizował żadnego filmu. Na zakończenie podkreślił, że lepiej tworzyć produkcje do bólu szczere i wartościowe niż półprodukty.