Kuratorka: Delfina Jałowik
Miejsce: przestrzeń miejska w Krakowie
Termin wystawy: 1–31.8.2023
Na citylightach w centralnych punktach Krakowa prezentujemy wybrane fotografie Krzysztofa Marchlaka z cyklu „Sztuka to ja”. Są to portrety krakowskich malarek i malarzy różnych generacji.
W trakcie spotkań w pracowniach Krzysztof Marchlak buduje wspólnie z artystami scenografię do zdjęć składającą się z ich dzieł sztuki. Malarze ustawiają się na tle swoich prac – to w dialogu z własną twórczością wykuwają się gęste, niezwykle ekspresyjne portrety.
Zdjęcia w nieoczywisty sposób przybliżają każdą z postaci i jej temperament. Mają walor malarski – poprzez kompozycję, kolorystykę i światło nawiązują do dawnych mistrzów.
Projekt zwraca uwagę na krakowskie malarstwo, opowiada o tutejszych artystach, przedstawia ich mieszkańcom i turystom oraz zachęca do dyskusji o procesie twórczym. Intencją prezentacji jest także promowanie fotografii jako ważnego medium sztuki współczesnej.
Sportretowani artyści: Tomek Baran, Dawid Czycz, Kamil Kukla, Agata Kus, Piotr Lutyński, Krzysztof Marchlak, Kinga Nowak, Justyna Smoleń, Beata Stankiewicz, Witold Stelmachniewicz, Zuzanna Szary, Małgorzata Wielek
Kuratorka: Delfina Jałowik
Wystawa realizowana jest w ramach Stypendium Twórczego Prezydenta Miasta Krakowa 2023.
Krzysztof Marchlak (1987) – fotograf, malarz, twórca obiektów i instalacji artystycznych. Doktor sztuki, adiunkt na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. W fotografii zajmuje się portretowaniem krakowskich środowisk (aktorzy, artyści wizualni, osoby LGBTQ). Interesują go tematy społeczne dotyczące mniejszości, portret oraz narracyjność martwej natury. Otrzymał Nagrodę Dyrektora toruńskiego konkursu fotograficznego Wystaw się w CSW 2022, w ramach którego zrealizował indywidualną wystawę Piękne ucieczki (2023). Współpracuje z galeriami UFO Art Gallery, Shefter Gallery, Nocny Art Patrol, The Little Black Gallery. Swoje prace cyklicznie publikuje w międzynarodowym magazynie fotografii queerowej „BOYS! BOYS! BOYS!”.
Wejście do pracowni
Wywiad z Krzysztofem Marchlakiem
W sierpniu mieszkańcy i mieszkanki Krakowa będą mogli zajrzeć do pracowni artystów i artystek dzięki twoim zdjęciom, które pojawią się w przestrzeni miejskiej. Skąd pomysł na wystawę?
Projekt Sztuka to ja prezentujący portrety krakowskich artystów i artystek w ich przestrzeni twórczej od samego początku powstawał z myślą o prezentacji w przestrzeni publicznej – na citylightach w centrum Krakowa. Zdaję sobie sprawę, że istnieje wiele działań, które pokazują podobne zagadnienia, jednak w przypadku moich fotografii chciałem, aby obecność artysty lub artystki w ich pracowni była również sytuacją twórczą wobec samej fotografii. Razem z artystami tworzyliśmy więc scenografie
z obiektów znajdujących się w ich pracowniach i w tej właśnie sytuacji twórcy i twórczynie mieli za zadanie się odnaleźć. Ulica i centrum miasta są dla mnie ważną przestrzeń prezentacji sztuki w dwóch aspektach. Pierwszym jest możliwość pokazania oryginalnego dzieła sztuki poza murami galerii czy muzeum. Nie pokazuję przecież reprodukcji, a oryginalną fotografię od początku przeznaczoną do tego typu prezentacji. Drugim równie ważnym elementem jest przedstawienie publiczności Krakowa artystów i artystek, którzy budują krajobraz kulturowy miasta, żyją w nim, tworzą i z niego czerpią. Od początku fotografia wydawała mi się najlepszym narzędziem do realizacji tych założeń. Dzięki Stypendium Twórczego Miasta Krakowa mam możliwość realizacji projektów w postaci, którą sobie od początku wymarzyłem.
Tytuł wystawy Sztuka to ja można rozumieć na wiele sposobów.
Jak ty interpretujesz te słowa?
Dobrą odpowiedzią na to pytanie może być teza jednego z uczestników projektu – Piotra Lutyńskiego, który w trakcie sesji fotograficznej powiedział: „To nie artysta tworzy sztukę, to sztuka tworzy artystę”.
W pełni się z tym zgadzam.
Proces twórczy sprawia, że artysta angażuje się w pełni w tworzone przez siebie dzieło i nadaje mu cechy wyjątkowe, niepowtarzalne i osobiste. W dialogu z obrazem ciężko stwierdzić, kto kogo tworzy, kto z kim się zmaga. Pewne jest jednak, że sztuka powstaje w interakcji artysty z jego wytworem, dzięki czemu pojawia się pewnego rodzaju relacja. Ten trudny do opisania związek sprawia, że hasło Sztuka to ja wydało mi się najbardziej trafne jako tytuł cyklu.
Dzięki tej wystawie wszyscy mamy możliwość wejścia w prywatną przestrzeń artystów i artystek – do ich pracowni. Różnie one funkcjonują, czasem są to osobne pomieszczenia, albo nawet budynki, a czasami to po prostu fragment prywatnego mieszkania. Czym jest dla ciebie pracownia?
Jestem zarówno fotografem, jak i malarzem, w związku z tym pracownia ma dla mnie duże znaczenie. To w niej pojawia się przestrzeń do wyciszenia, wzmożonej ekspresji, bycia samemu, kontemplacji, spotkań towarzyskich, a przede wszystkim twórczości. Nie jest to po prostu przestrzeń mierzona w metrach kwadratowych, to miejsce wypełnione myślą i obrazem – energią twórczą. Każda tego typu przestrzeń jest inna. Czuć w niej charakter artysty i artystki, jego lub jej osobowość, upodobania i styl bycia. Pracownia zdradza wiele o artyście, dlatego wielu i wiele z nich niechętnie ją upublicznia. Z drugiej strony przestrzeń ta ciekawi odbiorców, ponieważ daje poczucie zaglądania do tego, co dzieje się w głowie twórcy.
Tak jak powiedziałeś – zajmujesz się zarówno malarstwem jak i fotografią. Ostatnio jednak możemy dużo częściej oglądać twoje fotografie niż obrazy. W ubiegłym roku odbyły się aż dwie twoje monograficzne wystawy na których prezentowałeś swoje zdjęcia: Piękne ucieczki w CSW w Toruniu i Glitter w Galerii Shefter w Krakowie. Skąd ten zwrot w twojej twórczości?
To prawda. Ostatnio daję się poznać bardziej jako fotograf i ta technika staje się mi coraz bliższa. Przy jej pomocy mogę bardziej zaangażować się w projekty o charakterze społecznym i zespołowym. Możliwość fotografii dają mi ogromne pole to działania w formie wizualnej. Nie wyzbywam się jednak doświadczenia malarza - staram się wykorzystać je w fotografii. Robię to m.in. myśląc o kompozycji, kolorze, nastroju, świetle i szukając odniesień kulturowych do ogólnie rozumianych sztuk wizualnych. Zawsze podchodzę do wybranego zdjęcia jak do obrazu. Staram się unikać nadprodukcji lub powielania jednego motywu, na co cyfrowa fotografia pozwala. Zawsze wybieram jedno, maksymalnie dwa zdjęcia, które poza technologiczną poprawnością, mają w sobie element przekroczenia rzeczywistości i które w sposób podświadomy uruchamiają we mnie pewnego rodzaju poruszenie.
Wracając do Sztuka to ja, czy wybór artystów i artystek do tej wystawy przyszedł ci z łatwością?
Zdecydowanie nie. Na wystawie Sztuka to ja prezentuję 12 fotografii ukazujących różnych artystów. Projekt nie jest zakończony, wręcz przeciwnie, został dopiero rozpoczęty. W ciągu najbliższych miesięcy planuję uzupełnić serię o kolejne postacie. Zależy mi na sportretowaniu wyjątkowych osobowości świata kultury, które związane są z Krakowem. Z pewnością sam dobór osób nie jest łatwy, bo przecież trudno jest sfotografować wszystkich. Dlatego pomocne są mi rozmowy z osobami świata sztuki: artystami, kuratorami i kuratorkami, właścicielami galerii. Aktywnie przyglądam się również dynamice rynku sztuki, który także podsyła ciekawe propozycje. Kolejnym, ważnym elementem jest szczera chęć współdziałania i bycia częścią tego przedsięwzięcia. Szczęśliwie udaje mi się nawiązać współpracę z osobami pełnymi entuzjazmu, które gotowe są na podzielenie się swoją twórczością ze mną i innymi.
Jak artystki i artyści odnajdywali się w tej sytuacji? Zazwyczaj to oni tworzą, a tutaj byli w roli modelek i modeli.
Artyści i artystki odnajdywali i odnajdywały się znakomicie w tej sytuacji. Nie nazwałbym ich jednak modelami, gdyż niczego nie odgrywali ani nie dorywały. Cały czas byli i były sobą. Wykreowana wspólnie przez nas przestrzeń stała się dopełnieniem ich wizerunków i osobowości. Jak już wspomniałem, artyści i artystki byli i były sobą oraz prezentowali i rezentowały siebie w swojej prywatnej przestrzeni. Pracownia stała się polem eksperymentu twórczego, gdzie trójwymiarowości przestrzeni i postaci zostały uwiecznione na dwuwymiarowej fotografii. Z jednej strony wydawać by się mogło, że nie ma w tym nic wyjątkowego. Korzystaliśmy przecież z obiektów, które artyści stworzyli lub którymi otaczają się na co dzień. Niecodzienność sytuacja brała się właśnie stąd, że z tych elementów budowaliśmy kompozycje reprezentujące ich jako artystów i artystki. Zaangażowanie i energia twórców przerosły moje oczekiwania. Sam proces był pełen rozmów i „zwrotów akcji”, a konieczność wybrania tylko jednego zdjęcia jako efektu finalnego stymulowała wiele interpretacji każdej z fotografii. Miałem wyjątkowa możliwość „dokumentowania” tej sytuacji i bycia częścią tego procesu. Od początku ważna dla mnie była możliwość twórczej współpracy z osobami, których sztukę cenię i podziwiam. Do każdej sesji przygotowywałem się osobno, przeglądając najnowsze działania twórcze każdego z uczestników. Nie chciałem jednak oglądać wcześniej ich pracowni, aby nie wytracić spontaniczności aktu twórczego. Były to dla mnie za każdym razem przygoda i wyzwanie.
Wspomniałeś o twoim przygotowywaniu się do każdej sesji i o procesie twórczym. Obecnie coraz więcej mówi się o konwertorach mowy na obrazy, które bazując na sztucznej inteligencji, mogą wygenerować mnóstwo obrazów w minutę – bez wcześniejszego przygotowywania się czy pracy nad scenografią, koncepcją etc. Jak widzisz przyszłość fotografii w dobie rozwoju AI?
Na początku trochę się obawiałem AI. Po krótkim czasie zdałem sobie jednak sprawę z tego, że nie jest ona zagrożeniem dla fotografii, lecz stwarza sytuację, w której fotografia zbuduje jeszcze mocniej swoją pozycję i tożsamość w obrębie sztuk wizualnych. Sztuczna inteligencja bazuje na generowaniu nieistniejących sytuacji i korzysta z obrazów, które już istnieją. Fotografia uwiecznia rzeczywistość. Może oczywiście ją przekraczać na wiele sposobów, ale jednak bazuje na odniesieniach do czegoś, co istnieje. Dla fotografii portretowej sztuczna inteligencja nie stanowi żadnego zagrożenia. Z pewnością ułatwi ona proces postprodukcji zdjęć reklamowych czy komercyjnych, jednak nie jest w stanie wygenerować konkretnej postaci i wyjątkowości chwili, w której dana osoba się właśnie znajduje. Trzeba pamiętać o tym, że wygenerowany komputerowo obraz nie jest fotografią. Stanowi odrębny obszar poszukiwań artystycznych.