ON AIR
od 14:00 Życie z klasą zaprasza: Urszula Urzędowska

Scoring4Polish Directors w hołdzie dla wybitnego polskiego reżysera – Jerzego Skolimowskiego

Ten wieczór miał wiele gwiazd, jednego głównego bohatera i olśniewające odkrycie, którym FMF może się szczycić nie tylko w świecie muzyki filmowej. To odkrycie to Jan Stokłosa, autor jednej z najbardziej brawurowych, a jednocześnie spójnych suit z muzyką filmową, jakie kiedykolwiek miałem okazję usłyszeć.

Scoring4Polish Directors w hołdzie dla wybitnego polskiego reżysera – Jerzego Skolimowskiego
fot.Robert Słuszniak

Podczas koncertu Scoring4Polish Directors: Jerzy Skolimowski zabrzmiały tak różne idiomy jak jazz, pop, współczesna awangarda, piosenka aktorska – a to właśnie zasługą dyrygenta i aranżera było wydobycie z wszystkich tych elementów jednej energii. Coś, czego nie da się właściwie opisać słowami stało się na scenie Centrum Kongresowego ICE Kraków – zabrzmiało sześćdziesiąt lat polskiego kina w młodzieńczej energii współczesnej aranżacji, która nie była jedynie hołdem dla filmografii Jerzego Skolimowskiego, lecz także prawdziwą nowofalową przygodą i audiowizualno-eseistycznym doświadczeniem.

 

Szczerze przyznaję, że byłem zaskoczony, jak duży wkład w odbiór tego koncertu miała filmowa projekcja ponad sceną sali audytoryjnej (autorstwa Mateusza Znanieckiego). Spektakl wyłonił się z ciemności i odtworzonej z głośników Kosmogonii Krzysztofa Pendereckiego, której Skolimowski użył we współczesnym prologu do filmu Ręce do góry (1967/1981). W sonorystycznym dziele z 1970 roku (zamówionym przez Organizację Narodów Zjednoczonych) wyraźnie pobrzmiewają echa wojenne: Penderecki każe instrumentom dętym imitować wycie ostrzegawczych syren. Gra świateł i obrazów rezonuje z muzyką. Jej lejtmotywem był ruch – Skolimowski jako aktor bezustannie biegnie w swoich wczesnych filmach z lat 60., podobnie jak „wypożyczony” od Truffauta Jean-Pierre Léaud oraz uciekający Afgańczyk w Essential Killing. Rytmem swingujących lat 60. był jazz, w którego świat młody Skolimowski przeniknął głęboko – współpracował z Andrzejem Trzaskowskim, podróżował z kwintetem Komedy jako pracownik techniczny. Był jednym z Niewinnych Czarodziejów.

 

Skolimowski jest aktorem, reżyserem, scenarzystą, malarzem oraz poetą. W Barierze Ewa Demarczyk śpiewa wariację na temat jednego z jego wierszy; podczas koncertu wykonała ją solistka Katarzyna Chlebny – „Człowiek na dworcu / który mówi / nie wiem po co tu przyszedłem / aż po wielu latach / albo po czymś takim / jak młodość albo miłość / z ręką na gardle / chce wszystko naprawić / i poprawia krawat”.

 

W pierwszej części koncertu Scoring4Polish Directors: Jerzy Skolimowski premierowo zabrzmiała również suita z filmu Ciemno, prawie noc (2019) w reżyserii Borysa Lankosza. Dzięki wsparciu Polskiego Wydawnictwa Muzycznego mroczna kompozycja Marcina Stańczyka (nominacja do Polskiej Ścieżki Dźwiękowej Roku 2019) zyskała nowy blask – po tym jak usłyszeliśmy ją w filmie na podstawie powieści Joanny Bator oraz w osobno wydanej muzyce (Dark, almost night, 2021) na potrzeby Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie wybrano kilka tematów – szczególnie poruszająca była wokaliza aluzyjnie nawiązująca do lamentu z Dydony i Eneasza Henry’ego Purcella, znakomicie wykonana przez muzyków i solistkę chóru Filharmonii Krakowskiej.

 

Tegoroczne nagrody odebrali ponadto Wojtek Urbańczyk (Polska Ścieżka Dźwiękowa Roku 2021 za film Hiacynt) oraz Ignacy Wojciechowski (FMF Young Talent Award 2022 za nową i specjalnie skomponowaną na potrzeby konkursu ścieżkę dźwiękową do jednej ze scen również z filmu Hiacynt). Obecność obu utworów w programie to spełnienie marzenia każdego kinomana – aby zobaczyć na żywo, jak zmienia się odbiór filmu pod wpływem muzyki.

 

Nowy film Jerzego Skolimowskiego IO startuje w tych dniach w konkursie głównym festiwalu filmowego w Cannes – fragment subtelnej muzyki Pawła Mykietyna otworzył zresztą środowy koncert. Tomasz Organek zdradził mi, że reżyser wolał być w Krakowie niż we włoskiej stolicy kina – niestety stan zdrowia zatrzymał go w szpitalu. Jego wideopozdrowienie było poruszające i rozbrajające wciąż młodzieńczym dowcipem oraz dezynwolturą, z którą Skolimowski opowiadał o pierwszym spotkaniu z pewnym młodym muzykiem. Debiut filmowy tego ostatniego nastąpił przy okazji – nomen omen – Fuchy:

– Bardzo mi miło, Jerzy.

– Hans.

– A nazwisko?

– Zimmer.

 

 

 

 

 

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic