Sam na sam z van Goghiem

"Odbiór filmu jest bardzo pozytywny, ogromnie się cieszę. Dostaję niesamowite komentarze w Polsce od przyjaciół, znajomych, ale też i ludzi, których nie znam. Odbiór publiczności w Polsce szczególnie jest dla mnie ważny, bo tutaj ten film powstał i postrzegam go jako film polski" - mówi PAP Life Dorota Kobiela, która wraz z Hugh Welchmanem, wyreżyserowała "Twojego Vincenta". W pierwszych dniach od polskiej premiery, która miała miejsce 6 października, film zobaczyło już 100 tys. widzów.

22 września film zadebiutował w Stanach Zjednoczonych - tam też został przyjęto ciepło. 94 proc. użytkowników popularnego serwisu Rotten Tomatoes przyznało obrazowi pozytywną ocenę. Równocześnie z Polską ruszyły seanse w Kanadzie i Wietnamie. 9 października odbyła się uroczysta premiera w National Gallery w Londynie, transmitowana jednocześnie w kinach w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Natomiast 11 października film miał premierę w Paryżu.

"Podczas premiery zorganizowanej w Muzeum Orsay w Paryżu miałam okazję spędzić chwilę w sali van Gogha i pobyć sam na sam z jego obrazami. Było to już po zamknięciu muzeum. Nigdy nie poczułam tak silnej więzi z jego malarstwem jak wówczas. Miałam wrażenie, jakbym odwiedzała w tym pokoju kogoś ze swojej rodziny" - opowiada Kobiela.

Reżyserka poważnie rozważa stworzenie kolejnej malarskiej animacji. "Myślę, że znalazłabym w sobie na to siły. Jakieś pomysły już kiełkują w mojej głowie" - przyznaje reżyserka, jednak nie wchodzi w szczegóły.

"Twój Vincent" to pierwszy w historii film pełnometrażowy stworzony w pełni techniką malarską. Najpierw nakręcono do niego zdjęcia z udziałem aktorów, następnie wyświetlano na płótnie pojedyncze kadry, które klatka po klatce odmalowywało grono artystów, by stworzyć ujęcie. Do nakręcenia filmu wykorzystano 65 tys. obrazów, namalowanych specjalnie przez 125 malarzy z 20 krajów.

Producja o van Goghu pojawia się wśród typów do przyszłorocznych Oscarów. Wśród faworytów do Oscara za najlepszy pełnometrażowy film animowany "Twojego Vincenta" wymienia m.in. "The Hollywood Reporter". (PAP Life)

autor: Andrzej Grabarczuk