ON AIR
od 10:00 Pod znakiem Lwa zaprasza: Jadwiga Polus

Barysznikow, Niżyński i Wilson przyciągają tłumy do nowojorskiej BAM

Legendarny tancerz Michaił Barysznikow i jeden z największych twórców teatru Robert Wilson prezentują w Nowym Jorku adaptację "Dzienników" Wacława Niżyńskiego. Widownia w prestiżowej Brooklyn Academy of Music pęka w szwach i nagradza spektakl owacją na stojąco.

Barysznikow, Niżyński i Wilson przyciągają tłumy do nowojorskiej BAM
fot.PAP/EPA

Przedstawienie "A Letter to a Man" stanowi część programu corocznego The New Wave Festival. Uczestniczą w nim zespoły teatralne, operowe, baletowe, muzyczne itp. z całego świata. W tym także Polacy, których spotkać można także na widowni.

"Najbardziej podobała mi się scenografia świetlna - prosta, ale uwydatniająca stany psychiczne bohatera, który przeżywa rozterki i zapada się w pogłębiającą się schizofrenię. Myślę, że oszczędnym użyciem słów, światłem i tym, co działo się na scenie, twórcom udało się wprowadzić widza w niestabilną psychikę Niżyńskiego" - powiedziała PAP Life po spektaklu Kasia Słabosz z New Jersey.

Jak dodała, miała nadzieję, zobaczyć Barysznikowa w akcji, czyli w tańcu. Tego było jednak jej zdaniem w adaptacji Wilsona mało.

"Ale czytałam w biografii Niżyńskiego, że jednym ze źródeł jego życiowych frustracji było właśnie zbyt mało okazji do tańca, więc po raz kolejny udało się artystom przekazać ducha bohatera" - oceniła polska miłośniczka teatru i baletu.

Według amerykańskich mediów Wilson stworzył przedstawienie specjalnie dla Barysznikowa. Mimo, że blisko 70-letni Rosjanin, który ponad cztery dekady temu wyemigrował do Ameryki ma, jako tancerz szczyt kariery zawodowej za sobą wciąż zwabia ogromne rzesze wielbicieli. Mieszka w Nowym Jorku i jest szefem Baryshnikov Arts Center. Eksperymentalny Ośrodek promuje młodych artystów w dziedzinie tańca, muzyki, teatru, filmu, designu i sztuk audiowizualnych.

W "A Letter to a Man" Barysznikow wciela się w postać Niżyńskiego (1889-1950), który potrafił wedle przekazów hipnotyzować tańcem widzów. Kreuje ją w oparciu o tekst, który artysta pisał, kiedy zaczął zapadać na schizofrenię. Przedstawienie ilustruje zmagania tancerza ze światem i samym sobą. Pokazuje człowieka wrażliwego, ogarniętego bólem, cierpiącego. Przeciwstawia się złu, staje w obronie pokrzywdzonych, ale zarazem coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością.

Na scenie widać nasilanie choroby i rozkład osobowości Niżyńskiego, różne stany jego umysłu, izolację i osamotnienie. Momentom wyostrzonej refleksji towarzyszą przejawy szaleństwa. Raz mówi on, że nie jest, to znów, że jest Bogiem. Powiada, że jest miłością, po czym przyznaje się do bycia złym człowiekiem. Fascynację Siergiejem Diagilewem, łączy z żalem wobec założyciela zespołu Les Ballets Russes.

Ubrany w czarny frak Barysznikow pozostaje niemal przez cały czas sam na scenie oddzielonej od widowni świetlną rampą. Mówi po przede wszystkim po rosyjsku, ale też po angielsku. Jego głos rozlega się głównie nagrany z głośnika. Porusza się często tanecznym krokiem wyrażającym emocje i uczucia, choć inscenizator nie każe mu demonstrować w pełni baletowego kunsztu.

Znany z zainteresowania w swej sztuce aberracjami umysłowymi Wilson, wygrywa w spektaklu, który będzie prezentowany do 30 października, zmieniające się stany psychiczne Niżyńskiego, ostrymi kontrastami światła i głębokiej ciemności, bieli i czerni, mocnych dźwięków i kompletnej ciszy. Sięga po kolor tylko w niewielu momentach. Chętnie posługuje się budującymi nastrój utworami Toma Waitsa, Arvo P"rta, Henry Manciniego, czy też sowieckiego kompozytora Alexandra Mosolova.

W tegorocznej edycji nowojorskiego festiwalu uczestniczyli także polscy artyści w inscenizacji "Fedr" Krzysztofa Warlikowskiego z paryskim Odeonem oraz zespół wrocławskiego teatru Pieśń Kozła. Od 26 do 29 października wystąpi w BAM Danuta Stenka odtwarzająca główną rolę w "Koncercie życzeń" krakowskiego Teatru Łaźnia Nowa.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic