ON AIR
od 14:00 Kino w roli głównej zaprasza: Magdalena Juszczyk

Amerykańskie kobiety w obronie swoich praw

Sobotnie marsze kobiet zgromadziły w Los Angeles, Nowym Jorku, Chicago, Filadelfii i innych miastach setki tysięcy ludzi. Przyciągnęły wiele gwiazd, jak Scarlett Johansson, Jennifer Lawrence, czy Natalie Portman.

Amerykańskie kobiety w obronie swoich praw
fot.PAP/EPA/MIKE NELSON

Celem manifestacji było promowanie praw kobiet i równości. Ich uczestniczki występowały przeciw polityce prezydenta Donalda Trumpa. Stanowiło to kontynuację marszów zapoczątkowanych w minionym roku w pierwszym dniu prezydentury amerykańskiego miliardera. Na ulice miast wyszło wówczas według szacunków od 1.5 do dwóch milionów osób.

Jeden z największych sobotnich marszów miał miejsce w Los Angeles. Wzięło w nim udział ponad pół miliona osób. Jedną z mówczyń była tam Portman. Wskazała, że próbując poczuć się bezpiecznie zakrywa swoje ciało, aby uniknąć niechcianej uwagi seksualnej. Ma to być jej przekaz, że chce być godna szacunku.

W trakcie demonstracji zabierały głos także inne celebrytki.

"Równość płci nie może istnieć tylko poza nami - musi istnieć wewnątrz nas () Musimy wziąć odpowiedzialność nie tylko za nasze czyny, ale także za siebie" - podkreśliła w swym wystąpieniu Johansson. Gwiazda amerykańskiego filmu brała udział w marszu po raz drugi.

Mary Steenburgen przypominała o cichym feminizmie swojej matki Nellie.

"Nigdy nie maszerowała, nie niosła transparentów ani nie wygłaszała przemówień, ale protestowała na swój sposób. Nie chciała się zadowolić tylko słowem nie" - przekonywała aktorka.

Olivia Wilde wezwała setki tysięcy zebranych do głosowania w wyborach 2018 roku.

"To będzie nasz dzień rozliczeń () a nasz okrzyk wojenny będzie słyszalny na całym świecie" - zapowiadała.

Sobotnie przemarsze zorganizowane w rocznicę inauguracji prezydentury Trumpa wiążą się z ruchem kobiet #MeToo (Ja też). Jest wymierzony przeciw przemocy seksualnej i dyskryminacji kobiet. Domaga się głębokich zmian socjalnych i politycznych. Nasiliły go oskarżenia skierowane m.in. wobec wpływowych bossów hollywoodzkich. Symbolem tego stał się producent Harvey Weinstein.

Nowojorskie wydarzenie przyciągnęło według lokalnych mediów 120 tys. osób. Przemawiały m.in. Whoopi Goldberg, Padma Lakshmiand oraz Rosie Perezalso

"Jedynym sposobem na dokonanie zmian jest determinacja, aby to uczynić. Musimy doprowadzić to tego, aby ci którzy nas reprezentują, reprezentowali nas wszystkich, nie tylko niektórych z nas" - mówiła w jednym z wywiadów Goldberg.

Także w innych amerykańskich miastach tysiące kobiet, niektóre z dziećmi, szły z transparentami, skandowały hasła wznosiły okrzyki. Ich żądania wzmacniał akompaniament werbli, i innych instrumentów, a także klaksonów samochodowych. Aktorki Chloe Grace Moretz i Tessa Thompson oraz raper Common dołączyły do tłumu w Park City w stanie Utah. Marsz zbiegł się tam z Festiwalem Filmowym w Sundance 2018.

Do sobotnich manifestacji odniósł się prezydent Trump. Jak pisał na Twitterze, był to dla wszystkich kobiet "idealny dzień" by wziąć udziału w marszach, podczas gdy pod jego przewodnictwem doszło do "bezprecedensowego sukcesu ekonomicznego i tworzenia bogactwa". (PAP life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic