40 lat po śmierci Elvis wciąż zarabia miliony

Elvis Presley, choć nie żyje od 40 lat, to wciąż ikoniczna postać amerykańskiego rock and rolla. Nadal jest obecny w amerykańskiej popkulturze, dzięki wciąż ogromnej sprzedaży płyt i niesłabnącej popularności.

16 sierpnia, 40 lat po jego śmierci, 50 tys. fanów jest spodziewanych w Graceland, słynnej rezydencji Elvisa w Memphis, Tennesse.

Elvis jest uważany za artystę, który sprzedał najwięcej płyt w historii muzyki. W 2016 roku w rankingu magazynu "Forbes" był na 4. miejscu wśród nieżyjących gwiazd generujących największe przychody, z milionem płyt sprzedanych w minionym roku, i 27 mln dolarów zysku.

Ponad 20 mln turystów odwiedziło do tej pory Graceland, jego dom, otwarty dla publiczności w 1982 roku przez jego byłą żonę Priscillę, matkę jego córki Lisy Marie. Najbardziej oddani fani, często ze łzami w oczach, spieszą złożyć kwiaty i oddać mu hołd na jego grobie w Graceland, gdzie Elvis spoczywa obok swoich rodziców i babci.

Każdego roku przyjeżdża tu ok. 600 tys. osób, co pozwala miastu Memphis zarobić rocznie około 150 mln dol. W centrum miasta, można kupić wszystko z wizerunkiem króla, którego plakaty pełnym rozmiarze wiszą przy wejściach do sklepów i barów, które grają jego muzykę.

"To jest gwiazda wszystkich gwiazd" - mówi Lisa Bseiso, założycielka oficjalnego fan klubu Elvisa Presleya w Katarze. "Dlatego pozostaje zjawiskiem, czterdzieści lat po swej śmierci. On jest nadal potężny i uwielbiany" - dodaje fanka.

Niepowtarzalny głos i specyficzny styl muzyczny, mieszanka bluesa, country i gospel, pozwoliła mu pokonać etniczne i społeczne bariery. A hity "Heartbreak Hotel," "Hound Dog," "Jailhouse Rock" czy "Are You Lonesome Tonight" są wciąż chętnie grane i słuchane na całym świecie.

Syn kierowcy ciężarówki i szwaczki, Elvis Presley urodził się 8 stycznia 1935 roku w małym domu w Tupelo, w Mississippi. W 1948 roku przeniósł się do Memphis, gdzie uzyskał maturę, nagrał swój pierwszy album w wieku 19 lat i od razu stał się gwiazdą.

Presley swą karierą uosabiał amerykański sen - od biednego dziecka po bogacza, który nieznanym na ulicy dawał w prezencie Cadillaca - to również symbol amerykańskiej dekadencji.

Pod koniec swojej kariery, "Król" miał nadwagę, był uzależniony od narkotyków, żył w cieniu dawnej sławy. Jego ostatni koncert odbył się 25 czerwca 1977 roku w Indianapolis. 16 sierpnia 1977 r. został znaleziony martwy w swojej łazience. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic